Nie, aczkolwiek wie pan, ja się nie przywiązuję do takich ocen, bo wiadomo, że w sytuacjach takiego zagrożenia ludzie zaczynają chwalić, potem zaczynają ganić.
W związku z tym łaska pańska na pstrym koniu jeździ, w związku z tym personalnie tego ja zupełnie nie traktuję.
Po prostu mam wykonywać to, co do mnie należy w sposób maksymalnie racjonalny i maksymalnie skuteczny, ile mogę.
Zobaczymy, jak Polacy będą oceniać później. To ostatnie pytanie jeszcze o to nasze zdawanie egzaminu.
Czy sądzi pan minister, że te dwa tygodnie obostrzeń wystarczą? Czy to jest tak na dzień dobry, a potem... To jest niezwykle ważna rzecz, że my w tej chwili będziemy widzieli wzrost zachorowań.
Tego się spodziewajmy. Tutaj będziemy mieli za chwilę tysiąc, może więcej.
Ale te działania, które myśmy zrobili w następnym tygodniu, kiedy właśnie będziemy dochodzili do tych już dużych cyfr, mogą spowolnić ten przyrost.
Jeżeli taki będziemy mieli efekt, jeżeli Polacy wytrzymają tą kwarantannę i naprawdę psychicznie wytrzymają, bo już jest trudne.
To będziemy mieli szansę na brak chaosu w służbie zdrowia po pierwsze. I pozwolimy pacjentom zdrowieć i ten dopływ nowych pacjentów, i odpływ tych, co będą zdrowieć, będzie wyrównany.