programy
kategorie

Powrót do szkoły. Były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz: mam nadzieję, że się nic złego nie stanie

Powrót do szkoły coraz bliżej. Dzieci w ławkach zasiądą ponownie już 1 września. Wyniki sondażu IBRiS dla WP pokazują, że wielu rodziców obawia się, iż rozpoczęcie edukacji stacjonarnej na pełną skalę w obecnej sytuacji związanej z epidemią koronawirusa nie jest bezpieczne. 42,4 proc. badanych uważa, że szkoły nie są odpowiednio przygotowane. - Wszyscy wiemy, jak wyglądają szatnie, przerwy, dzieci są nosicielami COVID-19, nawet jeśli same nie chorują - stwierdził w programie WP "Tłit" Bartłomiej Sienkiewicz, poseł Koalicji Obywatelskiej i były minister spraw wewnętrznych. Podkreślił jednak, że "dzieci bez szkoły i socjalizacji, to są dzieci narażone na stres". - Jesteśmy zakładnikami dwóch skrajnych i przeciwstawnych sytuacji. Inne kraje rozkładają czas przyjścia do szkoły, zmieniają godziny przyjścia - stwierdził polityk. Odniósł się także do decyzji podejmowanych za granicą, gdzie wg niego rządzący działają roztropniej. - My to robimy dość śmiało, mam...

rozwiń
Tranksrypcja:Czy pan ma takie poczucie, że szkoły są przygotowane na pier...
rozwiń
Wie pan, nie mam takiego poczucia. No mam córkę w wieku szkolnym, w liceum.
No przecież wszyscy wiemy, jak wyglądają szatnie, jak wyglądają przerwy.
Wiemy, że dzieci są w COVID-ie nosicielami nawet, jeśli same nie chorują.
No, jest szereg obaw z tym związanych. Ja pytam o to dlatego, że IBRIS, który zrobił sondaż dla Wirtualnej Polski, jest podobnego zdania jak pan, że szkoły nie są przygotowane.
Jest ponad 42% badanych. O tym, że szkoły są przygotowane jest przekonanych niecałe 33%. To i tak wydaje się, nie jest mała grupa rodziców.
Tak, no bo jesteśmy zakładnikami takiej sytuacji trudnej. No, dzieci bez szkoły, bez socjalizacji jaką niesie za sobą szkoła, pomijam już sam proces uczenia.
No, to są dzieci narażone na stres, na różnego rodzaju niekorzystne dla ich rozwoju czynniki.
A równocześnie uruchomienie szkół jest zwiększeniem ryzyka COVID-a. Jesteśmy troszeczkę zakładnikami dwóch skrajnych i przeciwstawnych sytuacji.
Inne kraje próbują to rozwiązać w ten sposób, że rozkładają ten czas przyjścia do szkoły. Ostrożnie uruchamiają te pierwsze tygodnie.
Zmieniają godziny przyjścia tak, żeby dzieci się nie kumulowały w szatniach, czy na korytarzach przy zmianie butów. No my to robimy dość śmiało.
I mam nadzieję, że się nic złego nie stanie, ale tu odpowiedzialność w całości spoczywa na ministrze oświaty, który wysyła wyłącznie uspokajające komunikaty.
Mi to trochę przypomina sytuację pana ministra Szumowskiego, który mówił, że nie ma żadnego COVID-u, że jesteśmy bezpieczni, że nie trzeba nosić maseczek i to jest zawracanie głowy.
A potem wiemy jak było. Pan minister Piątkowski zdaje się, wchodzi na ten sam szlak.
0
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)