W sobotę, 30 lipca, 30 kilometrów od miasta Patras w zachodniej Grecji, wybuchł pożar. Ogień rozpoczął się w lesie, ale bardzo szybko wymknął się spod kontroli i dotarł do pobliskich miejscowości. Zniszczone zostały domy, zagrody i gaje oliwne. Sytuacja stała się na tyle niebezpieczna, że Agencja Ochrony Ludności wysłała SMS-y do mieszkańców czterech wiosek z informacją o koniecznej ewakuacji. Lokalne media podały, że niektórzy mieszkańcy wsi odmówili wyjazdu i próbowali gasić pożar za pomocą węży ogrodowych. Część z nich straciło wszystko. - Nie mamy domu, wody, pościeli, absolutnie nic – wyznał poszkodowany mężczyzna z wioski Zira, w rozmowie z Associated Press. Podczas akcji gaśniczej strażacy musieli być wspomagani przez specjalne samoloty zrzucające wodę. Za przyczynę rozproszenia się pożaru podaje się suche, silne wiatry.