Jak wynika z doniesień medialnych Roman Abramowicz, rosyjski oligarcha, miał zostać podtruty w trakcie rozmów pokojowych między Ukrainą a Rosją. – Hipoteza robocza jest taka, że ktoś rozpylił substancję chemiczną w jego mieszkaniu, bo negocjatorzy ukraińscy mieli objawy znacznie mniejsze – przekazał Zbigniew Parafianowicz z "Dziennika Gazety Prawnej". W ocenie dziennikarza było to działanie ze strony Rosji. – To było ostrzeżenie od Rosjan, którzy nie są zainteresowani rozmowami pokojowymi, którzy chcą kontynuować działania wojenne – wyjaśnił. Według informacji gazety była to "próba pokazania Abramowiczowi, że jest na krótkiej smyczy, żeby nie kombinował niczego na własną rękę, bo jest pod kontrolą". Gość programu "Newsroom" odniósł się także do sytuacji w Charkowie, które jest pod większym naporem sił rosyjskich niż np. Kijów. – Był plan, żeby z Charkowem zrobić to samo, co z Mariupolem, tylko to się nie udało, bo to jest duże miasto z bardzo silną obroną...