świeżym powietrzu?
No na świeżym powietrzu. No wie pan. Byłem ostatnio, jechałem rowerem, jakąś mszę widziałem to jednak widziałem
parafię, gdzie ludzie siedzą na zewnątrz. Są rozsądni księża, którzy na wierzących osób - ich niewiele tam było,
bo niewiele - ale siedzieli na zewnątrz na krzesłach. I bardzo dobrze. Była zła pogoda, więc pod jakimiś daszkami, ale w odległości.
Nikt nikogo nie zmuszał do siedzenia w kościele i koniec. Nikt żadnej komunii nie dawał ręcznie, bo to jest kolejny
absurd. Jakoś ci księża niektórzy dają w parafiach, ci myślący.
Czyli jak ktoś marzy o wielkim weselu, o gościach,
to nie w tym roku.
Niech jednocześnie to połączy z pogrzebami za 2 do 4 tygodni.
Dość brutalnie pan profesor to przedstawia.
Bo to jest prawda, panie redaktorze.
To w takim razie odwoływać sezon weselny? No taka sugestia.
No nie, przecież wesele można różnie. Może ostatecznie
być wesele, najbliżsi członkowie rodziny, prawda, w pewnej odległości, para młodych, a wesele można za rok odbyć,
prawda, w znaczeniu uroczystości - tańce, swawole i pijaństwo.
Czyli jeżeli na powietrzu,
to mała uroczystość i jak rozumiem, jeżeli ten temat wróci znów na Radę Medyczną, to zasugerujecie tak, jak mieliśmy rok
temu, też pewne ograniczenia, jeżeli chodzi o liczebność tego typu imprez.
No tak, ale co te ograniczenia, jak były wesela codziennie.
200, 400, 500 osób, prawda, z każdego wesela - 70 osób w szpitalu, a po dwóch tygodniach 5 zgonów.
Przecież to codziennie państwo publikowaliście takie rzeczy.
Nie wiem, czy pan profesor wie, ale teraz jest też podziemie fryzjerskie, podziemie kosmetyczne, podziemie restauracyjne i są miejsca, które cały czas działają.
Wie pan, my w tym podziemiu to chwała Bogu od czasów powstania kościuszkowskiego gustujemy i znakomicie jesteśmy
zorganizowani. Pana przodkowie i moi.
A pan profesor z uśmiechem do tego podchodzi, a tak na poważnie, że są miejsca, które cały czas działają
pomimo tych obostrzeń.
Wie pan, część ludzi musi się ostrzyc. To trochę błąd jest, trzeba wytrzymać, też będziemy wyglądali paskudnie, a nic na to nie zrobię.