maseczkowe, i rozluźnienie zasad, doprowadzi do jakiejś małej wakacyjnej fali wirusa?
Wszyscy się tego obawiają. Ale
w Polsce pamiętamy, że koronawirusy mają swój przebieg sezonowy.
I ten sezon na koronawirusy tak czy inaczej się kończy. W zeszłym roku był trochę inny efekt, bo to
był efekt introdukcji, wprowadzenia wirusa w ogóle do populacji, gdzie nie było w ogóle odporności. W tej chwili już kawałek tej
odporności populacyjnej mamy, więc liczymy na to, że w tym lecie, tego lata będziemy
mieli jednak istotny okres zacisza - ale mogę się mylić.
No mamy już takie pierwsze sygnały, że jakaś falka, może nie fala,
ale falka taka mniejsza będzie. Rozumiem, że z tym akurat musimy się pogodzić. Skoro jest luźniej, to jest
więcej zakażeń.
Wirus będzie falował, wirus będzie epidemiologiczne zwiększał się i zmniejszał - i to jest naturalna
charakterystyka epidemii zawsze czegokolwiek. Że mamy okresy zacisza i okresy ekspansji,
czyli zwiększenia. I tak po prostu będzie. Też będzie tak, że nasza własna odporność będzie
się zmieniała w czasie, tak. Czyli będzie u części osób już wygasała, u części nie.
Pewnie będą też różnice w zależności od podanej szczepionki, nie tylko jej czasu, ale momentu. Więc
tutaj będziemy obserwować z całą pewnością falę.
Ale panie profesorze, to może to wypuszczenie dzieci do szkół było trochę zbyt
wczesne?
Może to jest niepotrzebne ryzyko?
To była na pewno trudna decyzja, Myśmy długo się zastanawiali, jaka będzie decyzja. Natomiast trzeba
też pamiętać, że musimy myśleć też o pewnego rodzaju zdrowiu psychicznym populacji i te
dzieciaki były naprawdę bardzo długo w, nie w zamknięciu, ale w oddaleniu od szkoły i myślę,
że epidemiologiczne był to dobry moment.
Czyli jakieś luzowanie i tak było konieczne? Właśnie z tych względów chociażby psychicznych.
Tak, dokładnie.