Od początku września trwa protest ratowników medycznych. Szacuje się, że co czwarta karetka nie wyjechała do wezwania. – Czuję ogromny niepokój i strach, myśląc o tym, co może spotkać potencjalnego pacjenta – stwierdził Ireneusz Szafraniec z Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych. – Idąc do tego zawodu, chciałem służyć, pomagać człowiekowi, a przez wiele lat byłem oszukiwany przez kolejne partie rządzące i dzisiaj widzimy tragedię ratownictwa medycznego, bylejakość – dodaje ratownik. W tym momencie, z powodu zbyt małej liczby obsługiwanych karetek lub długiego czasu oczekiwania, do niektórych wezwań przyjeżdżają inne służby. – Oby ktoś nie umarł z powodu tego, że na miejsce przyjechał strażak, żołnierz, policjant, który mimo swoich wielkich chęci, nie był w stanie udzielić wysokospecjalistycznej zabiegów, ratujących zdrowie i życie, ponieważ nawet nie miał przy sobie sprzętu – skomentował gość programu „Newsroom”. Podkreślił, że takie sytuacje, gdzie...
rozwiń