myślę, że to nie jest bunt, to jest desperacja. Po prostu ci ludzie już właściwie nie mają
środków do życia, jak również do utrzymywania swoich przedsiębiorstw, swoich pracowników.
Pewnie
w większości tak, chociaż jak słyszę z ust niektórych, że oni nie wierzą w epidemię,
to mam pewne wątpliwości, jakie tam są motywy. Ale panie panie prezesie, pan też myśli o tym, żeby otwierać biznesy, wbrew
przepisom?
Wbrew przepisom to nie, takich myśli nie mam, ale dlatego
że ja nie mam nawet możliwości otworzenia tych hoteli, bo
gdybym nawet otworzył, to przy tych ogromnych kredytach, jakie my mamy, to
mógłbym sobie tylko zaszkodzić. Straciłbym
zaufanie nie tylko zaufanie do siebie, ale
inni ludzie by stracili do mnie zaufanie.
Panie
prezesie, ale pana biznes dalej zostaje zamknięty, jest zamknięty i zostanie zamknięty, wczoraj ogłosił to minister zdrowia
Adam Niedzielski. Jak pan słyszał te słowa ministra, że tak po prostu musi być i nie wiadomo, kiedy wrócimy do
normalnej sytuacji, to co sobie pan pomyślał o swojej firmie i o jej losach?
O swojej firmy pomyślałem, że
będzie bardzo ciężko, że będzie właściwie trudno przetrwać, nawet jeżeli będzie jeszcze dłużej nawet niż
do pierwszego, to będzie chyba niemożliwe,
nie będzie możliwości przetrwania. Może tak, na
dłuższą metę. A co sobie pomyślałem? No pomyślałem sobie, że chyba oni mają lepsze rozeznanie, mają
doradców, naukowców, badania i nasze polskie i zachodnie, i wiedzą,
czy to zagraża zdrowiu i życiu, czy też nie. Według mojej
skromnej osoby i mojego jakiegoś przyglądania się temu, no to na stokach narciarskich to chyba
raczej trudno się zarazić, w hotelach,
gdzie przestrzegane są warunki sanitarne, higieniczne, w maskach i tak dalej,
to też chyba trudno się zarazić. Oczywiście, że na dyskotece łatwo się zarazić można i tak dalej.
Są takie miejsce i takie zdarzenia. No ale oni chyba
lepiej wiedzą i nie wiem - nie wiem, czy lepiej kogoś pozarażać, czy lepiej zbankrutować. Trudno, na to pytanie jest
bardzo ciężko odpowiedzieć.