Państwo pobiera podatki od wszystkich obywateli. Mam taki
duży worek, portfel budżetowy, gromadzi te wydatki, później żeby je wydawać na świadczenie różnego rodzaju usług
publicznych, transferów, emerytur, rent, bonów różnego rodzaju.
I ten rachunek za rok poprzedni w przeliczeniu na każdego mieszkańca Polski, czyli dotyczy
to i dzieci, i osób starszych, pracujących, niepracujących - czyli średnio z tego naszego wielkiego
portfela państwowego na osobę wydaliśmy prawie 30 tysięcy złotych rocznie. Każdy z nas w
przeliczeniu na tyle wydaje z tego portfela.
Panie doktorze, jako mocno pandemia wpłynęła na ten przyrost?
W tej kwocie 30 tysięcy, ta kwota przyrosła oczywiście w porównaniu
do poprzedniego roku o około 4,5 tysiąca. I w tym przyroście,
bo wydatków covidowych, rekompensat, wydatków
zdrowotnych w roku 2019 nie mieliśmy, czyli całe wydatki stanowiły,
to jest przyrost tych wydatków związanych z tą pomocą w roku 2020 wyniósł prawie 2800 złotych
rocznie przeciętnie na osobę. Łącznie wydaliśmy na te rekompensaty
i służbę zdrowia 103 miliardy złotych. Tyle nas kosztowało. Czyli ponad połowa
przyrostu wydatków tego rachunku od
państwa to są wydatki covidowe. Ale nawet bez tych wydatków związanych z
rekompensatami, dotyczącymi zamknięcia gospodarki, firmom w potrzebie, to ten przyrost wydatku
też był i wyniósł prawie 2000 zł.
Panie doktorze, epidemia koronawirusa tak naprawdę
zagościła w naszej codzienności w marcu 2020 roku, więc z pewnym opóźnieniem w roku. Czy teraz
możemy rzeczywiście też zaryzykować stwierdzenie, że kiedy będziecie robić takie zestawienie za 2021 rok, ta kwota
jeszcze się zwiększy?
Znaczy kwota łącznych wydatków na pewno się zwiększy, bo dochodzą kolejne wydatki niezwiązane z COVID-em. To jest
14. emerytura, zwiększamy wydatki na obronność, rośnie ta
relacja, rosną wydatki na pewno na ochronę służby zdrowia, no i rosną
też wydatki emerytalne bardzo silnie, nawet te niezwiązane z 13. i 14., tylko wydatki
na zwykłe emerytury, ponieważ skróciliśmy wiek emerytalny i mamy coraz więcej emerytów, społeczeństwo się starzeje i
te wydatki wzrosną. Jeżeli chodzi o wydatki covidowe, to ja bym się już nie spodziewał, żeby one w przeliczeniu na jednego
mieszkańca wyniosły te 2800 zł. One na pewno będą, bo wiemy już, że tarcza finansowa, niektóre
instrumenty związane z rekompensatami za lockdown, za zamknięcie gospodarki dalej są wydatkowane, ale
to już nie będzie ta kwota. Mam nadzieję, że społeczeństwo się zaszczepi, że nie będziemy mieli kolejnej
fali pandemii jesienią, zimą i że jednak to już jest koniec pandemii, tych dodatkowych
wydatków. Ale przed nami inne problemy - właśnie związane chociażby z tymi wydatkami emerytalnymi. Bo jeden kryzys się
kończy lub jest w tej fazie kończenia się covidowy, ale my jesteśmy w trakcie potężnego,
wielkiego kryzysu, kryzysu demograficznego, który będzie trwał przez następne kilkadziesiąt lat.
Ubędzie 10 milionów Polaków, 8 milionów, 7 milionów,
według prognoz różnych instytucji, osób w wieku produkcyjnym. Tylko powiem, że dzisiaj dziesięciu pracujących utrzymuje
trzech emerytów, a za kilkadziesiąt lat ta dziesiątka osób aktywnych zawodowo będzie musiała już
utrzymywać prawie 10 emerytów. Także ten rachunek będzie bardzo rósł przez wiele, wiele lat.
Panie doktorze, skupmy
się na chwilę na emeryturach. Bo czekamy cały czas na upublicznienie tego Nowego Ładu. Tam jednym
z ważnych punktów będzie również punkt dotyczący emerytur. No i ma ten punkt brzmieć mniej
więcej tak "zwolnienie z podatku dochodowego ma objąć osoby, których świadczenia z ZUS nie przekraczają 2500 zł". Pytanie czy
to jest dobry krok, czy też może te zmiany tak naprawdę powinny być rozszerzone na wszystkich seniorów pobierających emerytury?
Przede wszystkim trzeba zacząć, że nas nie stać na ten krok. Bo to jest kwota wolna, zapowiadana
kwota - nie wiemy dokładnie, czym to się skończy, bo niestety mamy raczej taki festiwal przecieków, jakiś domysłów, symulacji
i w zasadzie rząd prawie nic nie ujawnił, są jakieś przecieki i nie wiemy do końca, jak to się skończy. Wstępne
informacje mówią, że to będzie kwota wolna 30 tysięcy i dla pracujących, i dla
emerytów, co oznaczałoby rzeczywiście zwolnienie z podatku emerytur, ale i wynagrodzeń do kwoty 2500.
Ale nie znamy szczegółów, bo pytanie co ze składką zdrowotną, czy ona też będzie wyzerowana, czy zostanie na starych zasadach.
Niemniej jednak ta reforma powoduje ogromne koszty. Te koszty trzeba pokryć, te koszty mogą wynieść od 30 do
60 miliardów złotych i pytanie czym to pokryjemy. My mamy inne problemy, jak mówiłem, ten kryzys demograficzny. Jeżeli
pokryjemy, z jednej kieszeni rozdamy te pieniądze, a drugą ręką pobierzemy
od społeczeństwa kolejne nowe podatki czy od działalności gospodarczej, czy dla osób bogatszych,
czy od spółek komandytowych. Widzimy festiwal różnego rodzaju podatków. Nas po prostu na to nie stać. Emeryci
to nie jest mimo wszystko - może nam się wydawać, że emeryci to jest grupa biedniejszych
osób, ale jest wiele gospodarstw domowych, wielodzietnych gospodarstw
domowych, które są w gorszej sytuacji, które straciły pracę w czasie COVID-u. Emeryci nie stracili
swoich dochodów w trakcie COVID-u, w tracie tego kryzysu. Jest 13., 14, kolejny dokładanie
bez podatku. Ja sobie tego nie wyobrażam. Za to będziemy musieli zapłacić rachunek.
Ten rachunek od państwa wzrośnie i zapłacimy to wzrostem podatków w innych obszarach.