Czy Ukraina powinna obawiać się ataku ze strony Naddniestrza? W ocenie Jakuba Pieńkowskiego, analityka PISM, nie jest to realny scenariusz. – Naddniestrze nie stanowi dla Ukrainy specjalnego zagrożenia – stwierdził gość programu "Newsroom". Zaznaczył, że Ukraina przygląda się Naddniestrzu co najmniej od 2019 roku, ale bardziej pod kątem prowokacji czy aktów dywersji niż ataku. – Tam jest ok. 1500, maks. 2000 żołnierzy rosyjskich. (…) Do tego 5000 sił miejscowych, naddniestrzańskiego wojska, sił MSW, sił Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego. Do walki można by było użyć z sił rosyjskich 600-800 ludzi, z sił naddniestrzańskich maksymalnie połowę – przekazał ekspert. Zaznaczył, że tamtejsza armia pozbawiona jest lotnictwa czy dostępu do nowoczesnej broni. – Mają kilkanaście czołgów i to wszystko – dodał. – Jeżeli w Moskwie zdecydowano by, że one mają być użyte przeciwko Ukrainie, to te siły zostałyby przez armię ukraińską zgniecione – podsumował Pieńkowski....
rozwiń