w tym roku nie będzie. A może być jeszcze gorzej, bo za kilka godzin najprawdopodobniej minister zdrowia i premier zapowiedzą całkowite
zamknięcie hoteli, i na wyjazdy służbowe, i na wyjazdy prywatne.
Z tym się liczę, że tak będzie.
A jaki będzie tego efekt dla was?
Efekt będzie taki, że niestety trzeba zamknąć, część
ludzi pójdzie na urlop bezpłatny, część płatny, bo
inaczej, w innej sytuacji firma nie wytrzyma tego
zamknięcia.
Właśnie chciałem pytać o te konsekwencje finansowe, bo rozumiem, że dzisiaj i tak tych przyjeżdżających
nie ma wielu, ale jacyś są.
Są bardzo małe, symboliczne,
ale są rzeczywiście. Przynajmniej na prąd wystarcza. Natomiast
w tej chwili, to, co będzie nie wystarczy na nic, a koszty będą, choćby
nawet energetyczne. I
to będzie duży problem, jednak myślę i liczę na to, że
może będzie jakaś pomoc ze strony państwa. Zresztą jest
obiecana i możliwe, że będzie w innej formie
trochę ta pomoc, w lepszej, wygodniejszej.
To za chwilę o tym porozmawiamy, ale właśnie chciałem pytać. Bo
mówi pan, że teraz jest przynajmniej na prąd, a
za chwilę może nie być na nic. Ale to znaczy, że i pan, i cała branża gdzieś jednak trochę stoicie przed widmem upadku?
Tak, z tym się liczymy. Myślę, że to będzie upadek
taki dosyć powszechny. Jednak
z drugiej strony liczę na to, że ponieważ
to jest dosyć powszechne, że to dotyczy prawie całej turystyki i wielu innych przedsiębiorstw, z
innych branż, to
jednak jakieś
zwolnienia podatkowe będą, ZUS-owskie.
I oczywiście jakieś
terminowe przesunięcie płatności, przede wszystkim.
Te przesunięcia oczywiście nie dotyczą innych firm, bo oni też nie mają pieniędzy. Myślę o dostawcach.
Ale sądzę, że skoro cały kraj, cała Europa,
jest w takiej sytuacji, to podobnie jak w zachodniej Europie albo w części przybliżonej,
będzie również i finansowanie polskich przedsiębiorstw.
Panie Tadeuszu, a ile w tym momencie teraz dokłada pan do biznesu, miesiąc w miesiąc?
4,5 miliona, do jednego hotelu 1,5 miliona na takie proste koszta.
To dopłacam. Oprócz tego, że oczywiście mówię o trzech hotelach, bo Białystok to tak
słabo idzie, że praktycznie
jest zamknięty, można powiedzieć.
No to moje kolejne pytanie, jak długo będzie pan w stanie dopłacać?
Jeszcze miesiąc, myślę, dopłacać, ten miesiąc i może do połowy stycznia uda się. Jeżeli
oczywiście będzie
w jakim sensie otwarty hotel, tak dla was, dla gości
służbowych po świętach. Z tym, że tych służbowych jest coraz to mniej, bo ludzie przedtem przyjeżdżali i pracowali
zdalnie, a teraz nawet tak nie chcą przyjeżdżać, ludzie się boją.
Panie Tadeuszu,
potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której dzisiaj premier
i minister zdrowia mówią "musimy zamknąć hotele, bo hotelarze kombinowali, udawali,
że przyjmują ludzi na podróże służbowe, wynajmowali pokoje jako schowki na narty, zapraszali na
służbowe wyjazdy całej rodziny. No nie mamy wyjścia, sami sobie taki los zgotowali.".
Nie, nie sami sobie los taki zgotowali, tylko to jest pandemia i hotelarze
w różny sposób sobie próbowali pomagać, znaczy ratować się, a nie pomagać. W
różny sposób, ale nie sądzę, że - to były jednostki takie, że to była jako wypożyczalnia
sprzętu narciarskiego albo inne jakieś rzeczy -
ale gros hotelarzy rzeczywiście pracowali
według przepisów, jakie były. Sprawdzano te oświadczenia i tak dalej, różne rzeczy. To
były tak jednostkowe przyjazdy, że nawet nie
zwracaliśmy specjalnie uwagi na to, czy przyjadą, czy też nie przyjadą.
No czasem jest lepiej jak gości nie ma i zamknąć niż utrzymać wszystko.
Jak jest w gotowości hotel, to generuje jeszcze większe straty.
Właśnie chciałem pytać, panie Tadeuszu, bo może paradoksalnie
pan popiera lockdown, tylko że lockdown, który wiązałby się z pomocą państwa.
Jakby była pomoc dostateczna, to oczywiście to byłoby najlepsze wyjście. Ale
taka pomoc jaka teraz jest
w tej chwili, to nie wiadomo co robić. To po prostu jesteśmy w sytuacji bez wyjścia.