Za czasów zmian Solidarności w kraju musiałam zamknąć ledwo rozwijający się dwuosobowy rodzinny biznes. Zaciągnięta pożyczka w ostatni dzień przed zamknięciem spłacona. Ale rodzina, została bez dalszego zarobku, z pieniędzmi na miesiąc przeżycia i myślą co dalej. Wszystko runęło. Tylko handel miał szansę. Otworzyliśmy sklep z pożyczka w biurze pracy, oczywiście obstawiona ciężkimi warunkami, bo musieliśmy szukać gwarantów w rodzinie, bo o obcych nie było mowy, i musieliśmy prowadzić ta działalność rok najmniej aby nie spłacać tej pożyczki w 40 procentach. Pracowaliśmy 1,5 roku i to był koniec następnej pracy bo powstał wielki sklep PLUS który zaczął ściągać ludzi z całych okolic oferując trochę niższe ceny. Niestety polacy mający małe sklepy nie miały szans na obniżanie cen ponieważ hurtownie w których mogli się zaopatrywać oferowały towary po cenach jakie już PLUS oferował detaliczne. Niestety żeby zarobić na opłaty i życie mogliśmy tylko zarabiać 25 do 30 procent od cen hurtowych. To była tak i tak wegetacja w tamtym czasie. Zaczynając od zera, kiedy zaczynaliśmy wychodzić na prostą, właśnie te powstające jak grzyby markety zniszczyły mnóstwo rodzin prowadzących handel. Produkcja stała na gorszym miejscu, bo produkty nie można było sprzedawać w ilościach jak poprzednio, gdyż powstałe markety rządziły swoimi metodami. No i właśnie wyjechaliśmy za pracą do Niemiec do rodziny. Po pół roku zainwestowaliśmy w otwarcie muzeum staroci i historia regionu w którym mieszkaliśmy. I tu po 3 miesiącach naszej pracy znaleźli się ludzie którzy otworzyli obok nas działalność turystyczna, wszystko zrobili łącznie z zastraszaniem nas, że zmuszeni byliśmy do zamknięcia tej działalności, bo odcięli nam dojazd do budynku w którym pracowaliśmy. Prokuratura, rozbierała sprawę przez rok, dając na koniec 7 paragrafów dla tych ludzi, ale dochodzenie w sprawie odszkodowań za stratę pracy i dochodów, pozostawili nam
Niestety wyjechałam do Austrii za pracą i do emerytury pracowałam i utrzymywałam rodzinę. Pomogłam mężowi otworzyć z synem działalność, a że była możliwość w innym miejscu na budowlane sprawy, więc tam działali przez 10 lat. Ale te 10 lat to był dochód z roku na rok coraz mniejszy bo stanęły w kraju sprawy budowlańców w miejscu. I znowu koniec z działaniem. Mąż zachorował na raka ja po operacji kręgosłupa. Tyle się dorobiliśmy. Wzięte pożyczki na ratowanie życia, spowodowały nasza upadłość i problem w wieku 70 lat z możliwością utraty miejsca mieszkania. Tyle się dorobiliśmy w naszym kraju. A teraz pandemia i........... To wszystko opisał am po to, żeby wszyscy, którzy znaleźli się teraz przez pandemie w ciężkich warunkach życiowych, żeby próbowali się ratować jak tylko mogą, z nadzieją ze życie to tylko walka o przetrwanie. Ze niestety system lub pandemie nie pozwalają ludziom tym zwykłym, nie bogatym , przeżyć to życie godnie. To jest ciągła walka. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Bo z systemem i pandemia nikt jeszcze nie wygrał w 1p0 procentach.