Często w bardzo małych miastach. I wydaje mi się, że tu jest coś nie tak. To znaczy, myślę, że warto się przyjrzeć temu zjawisku.
Dlaczego bardzo młodzi, niepełnoletni ludzie, niepełnoletnie dziewczyny są bardzo agresywne, są wypuszczane na ulice.
Ale jak to wypuszczane? One wychodzą same. Panie ministrze.
W moim mieście na południu Wielkopolski, 15 tysięcznym Kępnie, gdzie nigdy nie było demonstracji antyrządowych - jakichkolwiek innych zbyt często.
Dzisiaj wychodzą młodzi ludzie na ulicę, na rynek, zajmują cały rynek i protestują.
Nie tyle przeciwko rządowi, ile przeciwko tej sprawie, temu orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, więc skoro wcześniej była taka narracja, że tylko duże miasta protestują.
A dzisiaj jest tak, że ten protesty rozlał się na całą Polskę. I to nie jest tak chyba, że ci młodzi ludzie są przez kogoś wypuszczani, motywowani, tylko sami wychodzą i wyrażają swój sprzeciw.
No, panie redaktorze. No, tu mam właśnie wątpliwości. To znaczy ja rozumiem, że to jest ten sprzeciw, pojawił się także w mniejszych miejscowościach, mniejszych miastach.
I tego nie deprecjonuje. Ja tylko zwracam uwagę na jedno punktowe zjawisko, jakie jest dość masowy udział szczególnie dziewczyn, młodzieży niepełnoletniej w manifestacjach.
Czyli co? One nie powinny wychodzić na ulicę? Szczególnie tych o charakterze bardzo agresywnym. To znaczy takich, gdzie są i wulgaryzmy, i niszczenie mienia. Rozumiem.
Panie redaktorze, to jest ważne. Ataki na biura poselskie polityków Zjednoczonej Prawicy i na ich prywatne domy.
To oczywiście potępiamy. Ataków na dom absolutnie nie powinno być. Chodzenie na prywatne posesje, zakłócanie spokoju - to jest absolutnie wykluczone i wszyscy to potępiamy.