Wie pan, nie podoba mi się to, co się dzieje w Polsce. Nie podoba mi się, że prezes Kaczyński doprowadził w naszym kraju do takich sytuacji.
Pani marszałek, ja zadałem konkretne pytanie, za chwilę przyjedziemy do prezesa Kaczyńskiego. Czy podobała się pani forma strajku, która odbywała się w kościołach?
Niszczenie fasad kościołów, chodzenie do kościołów. Jeżeli doprowadza się ludzi do ostateczności, jeżeli władza pokazuje, że tych ludzi lekceważy przez wiele miesięcy, to musi się spodziewać takiej reakcji.
Ja jestem osobą wierzącą i dla mnie wszystkie protesty w kościele są bardzo bolesne. Ale to nie jest wina tych ludzi - oni zostali wyprowadzeni z równowagi.
Odebrano im prawo wyboru. A kiedy nie ma wyboru, to tworzy się piekło. I ludzie czują, że żyją w piekle. Do tego dochodzi pandemia.
Mamy władzę, która na nic nie reaguje, nie przejmuje się Polakami, więc trudno się dziwić, że tłumy ludzi wyszły, są zbuntowane i mają dosyć.
Tak, ale pani marszałek, czy nie wystarczy protest przed instytucjami państwowymi, przed biurami poselskimi. Czy naprawdę należałoby wchodzić do kościołów, niszczyć te fasady kościołów?
No, zakłócać msze, w których uczestniczą bogu ducha winni ludzie. Czy pani jako osoba wierząca akceptuje te formy protestu?
Nie akceptuję. Ale rozumiem też psychologię tłumu. Rozumiem ludzi, którzy są na ulicach i się buntują. To się wymknęło pod kontroli.
Wymknęło się spod kontroli, bo władza do tego ludzi doprowadziła. I te protesty wymknęły się spod kontroli? Te konkretne akcje.
Jeżeli ktoś odpowiada na to, co dzieje się na polskich ulicach, odpowiada Prawo i Sprawiedliwość
i prezes Kaczyński.
A jeżeli ja dzisiaj słyszę, że panowie zamierzają poprawiać tę ustawę, to ja przypominam. Ustawę można poprawiać w Sejmie.
Trybunał skasował tę przesłankę i tak naprawdę nic już nie można zrobić. Dlatego ponoszą za to pełną odpowiedzialność.
I zrobienie tego jeszcze w sytuacji pandemii, zamiast zajmować się przygotowaniem do tej trudnej sytuacji, wrzucanie czegoś takiego jest po prostu niegodne i haniebne.
To o pracę nad tym prawem jeszcze zapytam, pani marszałek. Ale co do tych akcji protestacyjnych.
Szef komitetu wykonawczego, Krzysztof Sobolewski, ważny polityk PiS-u mówi, że to politycy opozycji - w tym Koalicji Obywatelskiej - wyprowadzają ludzi na ulicę.
I że panuje na ulicach zdziczenie. Jak pani się do tego odniesie?
Jedyna osoba, która wyprowadziła ludzi na ulicę, to jest prezes Kaczyński. I on za to ponosi odpowiedzialność.
Ale to myśli pani, że prezes Kaczyński podyktował ten wyrok Trybunału Konstytucyjnemu? To ma wymiar czysto polityczny - pseudo Trybunał Konstytucyjny, z sędziami dublerami, z politykami podejmuje taką decyzję i to w takim momencie.
Można było, jeżeli chciano zmienić ustawę, dyskutować o tym w Sejmie. Zrobiono to świadomie - jestem przekonana, że to była świadoma decyzja prezesa, tylko nie spodziewał się takiej mobilizacji ludzi na ulicach.
I to nie tylko w Warszawie, ale w wielu miastach, nawet bardzo małych. Ludzie mają tego dość. I jest tylko jeden winny tego.
I jedna osoba za to ponosi odpowiedzialność. I myśli pani, że pan prezes Kaczyński nie spodziewał się tego, że pod jego dom na Żoliborzu w Warszawie będą przychodzić, no, tysiące demonstrujących?
Każdy polityk może spodziewać się tego, że pod jego dom przychodzą ludzie. Ja nie popieram przychodzenia pod dom, ale rozumiem ludzi, że chcą pokazać swój bunt.
I naprawdę, takiego poruszenia młodych ludzi w naszym kraju nie pamiętam. W małych, dużych miasteczkach przychodzą ludzie, w większości demonstrują pokojowo.
Ale rzeczywiście emocje są tak wielkie, że ludzie chcą pokazać swój bunt. Pani marszałek, czy zaapelowałaby pani do tych ludzi, żeby nie przychodzili przed dom Jarosława Kaczyńskiego.
Czy nie niszczyli fasad kościołów, żeby te protesty odbywały się w nieco innej formie?
To proszę, ja nie jestem organizatorką, rozumiem ludzi, apeluję - proszę, nie niszczymy naszego wspólnego dobra jakim są zabytki sakralne, bardzo proszę.
Ale tutaj powinien prezes wyjść i wytłumaczyć ludziom, dlaczego to zrobił i wziąć za to odpowiedzialność.
To nie ludzie są winni, tylko władza, która ich do tego doprowadziła.