- To jedna z takich sytuacji, gdy wstajesz rano, rozmawiasz z rodziną, przyjaciółmi i zaczynasz płakać. Nigdy nie wiesz, co się wydarzy, jesteś po prostu szczęściarzem. Jeżeli gdzieś są jacyś bogowie, możesz tylko podziękować, że mieli cię w swojej opiece - powiedział surfer Mick Fanning, który przeżył atak rekina. Doszło do niego podczas zawodów odbywających się w miejscowości Jeffreys Bay w Republice Południowej Afryki. Australijczyk zdołał uciec drapieżnikowi i został wyciągnięty z wody przez ekipę odpowiedzialną za bezpieczeństwo.