- Za naszych czasów zdarzało się zakwaterowanie w tym samym hotelu, więc widywaliśmy się znacznie częściej, więcej rozmawialiśmy - podkreśla Sven Hannawald, który w rozmowie z WP SportoweFakty opowiedział o swoich doświadczeniach z Polską. Przyznał, że rok 2002 był nieco gorszy, jeśli chodzi o atmosferę. Sam do końca nie rozumiał, o co chodzi. To wtedy polscy kibice rzucali w niego śnieżkami, na każdym kroku wyrażali brak sympatii do Niemca. Potem jednak Hannawald porozmawiał z Adamem Małyszem i wszystko sobie wyjaśnili. Rok później Polak był już dla niego wsparciem. - Tak, jak powiedział Martin Schmitt, w Zakopanem zawsze było miło. Pamiętam starszą panią, która już nie żyje, a która stała zawsze przy zeskoku i nam zawodnikom dawała czekoladki. Nie wiem, jak się nazywała, była już w bardzo zaawansowanym wieku, pewnie koło dziewięćdziesiątki. To są poruszające momenty z czasów Pucharu Świata. To było genialne - podsumowuje Hannawald. Rozmowę prowadził Marcin...
rozwiń