życia. Pytanie czy, jeżeli ten preparat również będzie dopuszczony dla dzieci w Polsce, czy pan będzie rekomendował
swoim małym pacjentom i ich rodzicom, żeby te dzieci właśnie od 12. roku życia szczepić?
Ależ oczywiście. To wydaje mi się pytanie retoryczne w świetle tego wszystkiego, co wiemy o epidemii koronawirusa i co wiemy na temat bezpieczeństwa
szczepionek. Pamiętajmy, że nastolatki zwłaszcza powyżej 12. roku życia to już była grupa, która brała
udział w dystrybucji tego wirusa, stąd wyeliminowanie tej grupy, która mogłaby być potencjalnym rezerwuarem
zakażającym innych dorosłych, zwłaszcza tych z grupy ryzyka, jest absolutnym priorytetem. Będę rekomendował
i zaszczepię w pierwszym odruchu też najbliższych, którzy powyżej 12. roku życia już są.
Panie doktorze, a co mówią sami pacjenci, mali pacjenci i ich rodzice - czy oni rzeczywiście wykazują chęć zaszczepienia dzieci, czy jest
w nich jednak więcej jakiegoś strachu i obaw?
Do tej pory jeszcze właściwie rozmów na ten temat nie było. Różne takie dopiero wstępne rozmowy z pacjentami na
ten temat przynajmniej z tymi, którymi miałem ja do czynienia, czyli to są osoby mieszkające w Warszawie, moich pacjenci, są z
reguły przekonani do tego, żeby to zrobić. Są to osoby zdecydowane czy na szczepienia i realizujące szczepienia
też ponadobowiązkowe. Takich osób jest w Polsce całkiem sporo, to są osoby, której się doszczepiają szczepionkami zalecanymi -
na przykład szczepienie przeciwko kleszczom, szczepienie przeciwko grypie. Ja myślę, że w Polsce po tej trzeciej fali już świadomość
tego, czym grozi COVID, jest na tyle mocna, że spodziewam się, że zaszczepienie przynajmniej
w tych większych miejscowościach, gdzie świadomość jest duża, będzie spore. Ja się nie łudzę, że to będą procenty
rzędu do 80, 70%. Raczej spodziewam się, że w skali całego kraju zaszczepi się około 40%
nastolatków.
Panie doktorze, czy niebawem także szczepienia dzieci poniżej 12. roku życia również okażą się koniecznością?
Ja bym bardzo chciał, żebym rzeczywiście tak miało miejsce. Pamiętajmy, że wśród dzieci małych też zdarzały
się ogniska koronawirusa. W naszej uczelni opublikowana została praca, gdzie pokazywano ognisko koronawirusa
w żłobku w jednym z miast w bliskiej odległości Warszawy. Więc rzeczywiście to ma miejsce.
Ja myślę, że dzieci nie są tymi, które są najbardziej, czy inaczej, mam przekonanie, że nie są najbardziej narażone na poważne powikłania
COVID-u, ale znowu dzieci mogą stanowić zagrożenie dla swoich dziadków czy nawet starszych
rodziców. Pamiętajmy, że skuteczność szczepionki w badaniach klinicznych wszystkich szczepionek oscyluje około
90%. Czyli 10%, 5-10% zaszczepionych nie wytworzy skutecznej odporności.
W skali kraju to będzie około 2 milionów osób, które mogą mimo szczepienia być podatne na
zakażenie i jego skutki.
Panie doktorze, sporo już wiemy na temat tego, jaka jest odpowiedź organizmów dorosłych osób na szczepienie przeciwko koronawirusowi. Jak
to może być w przypadku dzieci? Bo czytamy też takie doniesienia i prace amerykańskich naukowców, którzy zaobserwowali, że
po szczepieniach preparatami Pfizer lub Moderna u niektórych młodych pacjentów pojawiło się zapalenie mięśnia sercowego.
Tak, ja słyszałem te doniesienia, one rzeczywiście wymagają weryfikacji. Proszę zwrócić uwagę na to,
że różne doniesienia medialne się pojawiały właściwie od grudnia, od końca grudnia, kiedy tylko się szczepionki
pojawiły w takiej szerszej perspektywie społecznej. I teraz te wszystkie doniesienia były
weryfikowane później przez niezależne agencje badające takie rzeczy. Do tej pory badania z udziałem
nastolatków zostały przeprowadzone na kilku tysiącach dzieci. Do tej pory nie odnotowano żadnych poważnych
powikłań, które mogłyby towarzyszyć podaniu takiej szczepionki.
Ja traktuje bardzo poważnie takie wstępne obserwacje i na pewno one wymagają wyjaśnienia.
I cieszę się, że to się odbywa w sposób transparentny, taki gdzie społeczność międzynarodowa, ale też
Polska, ma szansę dowiedzieć się tak naprawdę, czy te zagrożenia są realne, czy też nie.