nie jest najlepszy pomysł, jednak nie jest to zbyt precyzyjne. No jak się szczepi w tym systemie? To polega na tym, że
ja właśnie z samochodu nie wysiadam, prawda? Czyli gdzieś tam mnie lekarz właściwie dopytuje, jak się czuje i rzut
oka - to raczej chyba dla tych ludzi wyraźniej i zdecydowanie zdrowych?
Tak. Aczkolwiek ja jestem bardzo dużym zwolennikiem takiego rozwiązania akurat. Szczególnie jeżeli ono by było
i będzie poprzedzone ankietą, która będzie jakby klasyfikowała kto może przez takie
szybkie szczepienie drive thru przejechać, a kto nie. Bo to jest kwestia skonstruowania ankiety systematyzującej
ryzyko, systematyzującej uprzednie objawy chorobowe pacjentów.
I wiele krajów tak zrobiło. Tak zrobili Amerykanie przecież i tam te punkty drive thru działają doskonale. Wiemy,
że prawdopodobieństwo tego, że cokolwiek się wydarzy po szczepionce jest granicznie niskie i taka
osoba po takiej szczepionce przejeżdża i wyjeżdża. Też trzeba pamiętać, że to epidemiologicznie
jest stosunkowo dobre rozwiązanie, bo ci ludzie nie wychodzą z samochodu, nie wychodzą z własnego środowiska, więc
nie kumulują nam się osoby w kolejce na szczepienie.
Czyli rozumiem, że nie ma pan, panie profesorze, takich obaw,
że lekarz źle zdiagnozuje takiego potencjalnie zaszczepionego, że ta konsultacja lekarska
nie będzie precyzyjna, że coś umknie, dojdzie do jakiejś tragedii - tego się pan raczej nie boi?
Nie, dlatego też, że jeżeli my mówimy o skali szczepień kilkudziesięciu milionów
ludzi, których chcemy zaszczepić w krótkim okresie czasu, to my nie mamy takiej ilości kadry lekarskiej ani
technicznie to nie jest możliwe, żeby każda osoba była zbadana. I też proszę zobaczyć, że my w tej chwili też
ustawowo idziemy w stronę możliwości kwalifikacji przez ratowników bezpośrednio,
bezpośrednio przez panie pielęgniarki, przez diagnostów laboratoryjnych i inne zawody medyczne. Więc
ci lekarze będą, ale oni powinni być dla tych ludzi, u których to ryzyko działań niepożądanych czy też wątpliwości
co do bezpieczeństwa szczepienia są wyższe.