Wie pan, ja jestem lekarzem, ja
jestem zwolennikiem szczepień. Jestem zwolennikiem tego, żeby ludzie po pierwsze chcieli, a po drugie jeśli nie chcą,
żeby państwo budowało taką edukację społeczną, żeby przekonywać Polaków do tego. To jest niezwykle ważne.
W gronie moich przyjaciół też odnajduje ludzi, którzy niestety szczepionki się boją. Staram się robić to, co do mnie należy - po prostu tłumaczyć
im, i są to też moi znajomi.
Na przykład prezydenta Wałbrzycha, pan Roman Szełemej uważa, że szczepienia
powinny być obowiązkowe. Myśli o tym pan prezydent, żeby były specjalne uprawnienia dla zaszczepionych, na przykład otwarte
baseny w Wałbrzychu. Mówi: "Jeśli się jako społeczeństwo nie zaszczepimy, to jesienią czeka nas
znów lockdown, zdalna nauka i paraliż służby zdrowia". To są słowa Romana Szełemeja. Czy podoba się panu takie podejście, jeśli
chodzi o szczepienia właśnie?
Szanuję Romana Szełemeja, znam jego opinię i zgadzam się z nim z większości wypowiedzi.
Nie chciałbym tylko, żeby miał rację, że jesienią ta pandemia znowu wróci. Jeśli nie wyszczepimy się w stopniu znaczącym,
czyli większości ludzi, to niestety takie zagrożenie istnieje. I tego się chyba powinniśmy obawiać. Ja też się bardzo obawiam takiego
odruchu dobrej emocji, że tych zakażeń jest dzisiaj mniej. Ja go też rozumiem. Sam też ulegam
tego typu emocji. Ale kiedy włączam takie lekarskie myślenie, myślę, że jeszcze pandemia nie minęła i musimy się wszyscy strzec, przestrzegać tych wszystkich
warunków dezynfekcji, dystansu, nosić maseczki.
Ale za przymusem pan nie jest, rozumiem, za obowiązkowym szczepieniem?
Wie pan, być może takie obowiązkowe szczepienia mogą wzbudzić odwrotne emocje. Wprowadzenie takiego obowiązku stricte
ustawowego, że macie się wszyscy Polacy i Polski zaszczepić. Aczkolwiek jeżeli pyta mnie pan, czy ja zaakceptowałbym
takie rozwiązanie - ja osobiście bym takie rozwiązanie zaakceptował. Pytanie czy ono jest dzisiaj możliwe
do wprowadzenia w Polsce - i tu mam trochę wątpliwości. Ale jeśli pan pyta prywatnie o moje zdanie, zgodnie z moim wykształceniem, to
tak, uważam, że wszyscy powinniśmy się zaszczepić.
A czy paszporty coviodowe można uznać za taki przywilej dla osób zaszczepionych?
Czy tutaj nie ma żadnych wątpliwości wokół paszportów covidowych? To jest temat jednak kontrowersyjny.
Są, ja też mam takie wątpliwości. Bo gdyby szczepionka była dostępna dla wszystkich w równym stopniu, w sensie
takim, że wszyscy mogą się zaszczepić i ci, którzy się zaszczepią, mają ten paszport, to oczywiście miałbym mniej wątpliwości. Ale
zagłosowałem za tym rozwiązaniem, dlatego że intencją utworzenia paszportu covidowego jest to, żeby gospodarka
i ludzie wracali powolutku, po tym roku dramatów ludzkich, po prostu do życia. Żeby gospodarka mogła dać szansę filmom,
ludziom, którzy stracili pracę, żeby można było przekraczać granice i podróżować. Więc z jednej strony jestem cały
za. Czy mam wątpliwości? Tak, mam, dlatego że szczepionki ciągle jest za mało.