Nie jest tajemnicą, że się panowie przyjaźnicie. Roman Giertych ostatnio zasłynął tym, że formułował takie prawnicze tezy jak można zrobić, żeby zaprzysiężenie prezydenta na zgromadzeniu narodowym miało być rzekomo nielegalne.
Albo nie doszło do skutku. To chyba nie jest jakaś zbytnio konstruktywna postawa. Czy takie DNA i tego typu politycy, działacze to również osoby, z którymi chciałby pan tworzyć, budować ruch Polska 2050?
Roman Giertych z tego co mi wiadomo na dzisiaj nie jest członkiem roku Polska 2050. Jest rzeczywiście moim znajomym, którego intelekt, poczucie humoru i też wielopłaszczyznowość cenię.
Natomiast nie jest tak, że ja się z moimi przyjaciółmi, z ludźmi, których znam we wszystkim zgadzam.
Nie wiem, jak jest u pana, nie wiem, jak jest u naszych widzów, ale uważam, że przyjaźnienie się, czy utrzymywanie relacji z ludźmi, z którymi się w 100% albo nawet w 90% zgadzasz jest po prostu strasznie nudne.
Więc ja spotykam się, rozmawiam, przyjaźnię, znam z różnymi ludźmi, którzy mają różne pomysły. No tak, tylko, że ani ja, ani nasi słuchacze nie kandydowali na prezydenta i nie mieli wieczorów wyborczych, w których jedną z głównych ról odgrywał ich znajomy.
To jednak jest pewna manifestacja polityczna. Myli się pan. Roman Giertych odgrywał główną rolę na moim wieczorze wyborczym w tym sensie, że jest człowiekiem słusznego wzrostu.
I wszyscy natychmiast do niego podbiegli, bo go było zewsząd widać.
Natomiast przechodził, był wysoki i media na niego zwróciły uwagę.
On tam nie wygłaszał przemówień, on tam nie robił - został zaproszony z czego się cieszę.
Lubimy się, szanujemy się i wymieniamy często uwagi. Natomiast to nie jest tak, że Roman Giertych teraz od nas kandyduje na posła albo na przykład doszliśmy już do wniosku, że przybiliśmy deal, że będzie tym czy tamtym.
Ja bardzo chętnie będę się z nim spotykał, rozmawiał - jak mówię - szanuję go. Natomiast nasz ruch przyciąga różnych ludzi, są ciekawi.
Przychodzą i pytają. To prawda. Ja się z tego bardzo cieszę, bo robimy zamęt. Dobry zamęt.