W środę zakończyło się jednodniowe niejawne posiedzenie Sejmu, zwołane po atakach hakerskich na przedstawicieli obozu władzy. Sprawę komentował w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wiceszef PO Tomasz Siemoniak. - Nie dostrzegłem w tym, co zostało przedstawione, potrzeby utajnienia tego posiedzenia. Lepiej by było, żeby publicznie przedstawić informacje, które można przedstawić, a (tajne) szczegóły przedstawić komisji ds. służb specjalnych, gdzie jest węższe grono, z odpowiednimi certyfikatami. Więcej było teatru w tym wszystkim. Mam poczucie, że intencje rządu były wizerunkowe, a nie dyktowane chęcią podzielenia się ważnymi informacjami z parlamentem - mówił. - Jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z wielkim atakiem cybernetycznym na Polskę, to gdzie jest Rada Bezpieczeństwa Narodowego i prezydent, gdzie są inne działania? - pytał. - Brakowało mi - kontynuował Siemoniak - przedstawicieli MSWiA i służb specjalnych. Spodziewałem się, że jednym z mówców będzie...
rozwiń