Na razie chyba tak. Na razie cała branża ma bardzo duże problemy z wykonaniem wyników, jakie sobie zaplanowała.
Ten rok nas bardzo mocno uderzył. No i zobaczymy, kto przetrwa - przetrwa ten, kto będzie najsilniejszy. Natomiast myślę, że na pewien czas możemy zapomnieć o bardzo tanich biletach.
Ale to oznacza, że czego powinniśmy się spodziewać? Jakiego zakresu podwyżek? Wiemy, że w tej chwili w samolocie może być zajęta połowa miejsc.
Czyli jak rozumiem, żeby zarobić tyle samo na locie, trzeba kasować za bilet 2 razy więcej.
Rzeczywiście wszedł taki przepis w Polsce. To jest trochę dziwne podejście dlatego, że w Europie nigdzie taki przepis nie został wprowadzony.
Nas to trochę dziwi wstępnie dlatego, że jakby cała Europa dopuszcza latanie w całym samolocie.
Jest to związane z tym, że generalnie samoloty mają bardzo wydajne systemy wentylacji i klimatyzacji.
Myślę, że nawet bardziej wydajne niż jakieś szpitale. W związku z czym na pokładzie nie ma takiej możliwości, żeby zarazić osobę jedną od drugiej.
Samolot ma przede wszystkim w tym swoim systemie klimatyzacji zapewnić osuszanie, kompletne osuszanie powietrza.
W związku z czym jakby z punktu widzenia technicznego jest dosyć bezpieczny.
Natomiast w Europie nie wprowadzono tego zakazu, tylko w Polsce. Nie wydaje mi się, żeby polskie jakieś standardy higieniczne Polaków były niższe niż naszych zachodnich sąsiadów.
W związku z czym myślę, że to jest tylko w tej chwili przejściowy taki przepis - jakby zwiększanie dwukrotne tego marginesu bezpieczeństwa.
Przejściowo na pewnym etapie takim testowym. I gdy to się sprawdzi, ustabilizuje to jednak będziemy normalnie latali. Do tych podwyżek biletów nie dojdzie.