Nie. Mamy tylko sygnały z całego kraju, natomiast nie prowadziliśmy listy urzędów pracy, także przykro mi, ale nie potrafię wymienić.
Powiatów mamy 360 i w znacznej części powiatów albo nabór nie został jeszcze otwarty albo na przykład nabór został otwarty, ale nie przyjmuje się zgłoszeń przedsiębiorców.
To zresztą już nawet już przebiło się w mediach. Także są firmy, które mówią, że pomoc dostały, w 2, 3 dni po złożeniu wniosków, że w ciągu kilku dni już na ich kontach znalazły się przelewy.
Podczas gdy inni nie otrzymali nawet po 2 tygodniach odpowiedzi. Nie mówię tylko o urzędach podatkowych.
Ale mówi pan, że większość urzędów jeszcze nie przyjmuje tych wniosków? Taka padał z pana ust wypowiedź. To rzeczywiście jest większość?
Użyłem słowa większość? Ja powiedziałem część. Tak jak już powiedziałem, nie prowadzimy szczegółowej analizy.
Powiatów jest 360, około 360 i nie zrobiliśmy mapy.
Natomiast zgłaszane mamy 2 kwestie. Po pierwsze: że jest to masowe.
Tak? To nie jest tak, że tylko niektóre urzędy nie rozpoczęły naboru.
A po drugie: są urzędy które nabór rozpoczęły, ale nie przyjmują wniosków.
Tak? Mówię o jednej swojej pomocy tylko.
Przedsiębiorcy w związku z tym zaczęli zwolnienia?
No bo mówiono - zaraz, obiecywano nam pieniądze, ja chcę iść i starać się o te pieniądze.
Obowiązuje mnie wtedy przepis taki, że jeśli staram się o pieniądze rządowe, no to nie zwalniam, ale w momencie kiedy tych pieniędzy nie mam, zaczynam zwalniać.
Tak to mniej-więcej wygląda, teraz kilka dni przed końcem miesiąca?
Owszem - są przedsiębiorcy postawieni, w sytuacji bez wyjścia i będą zwalniać pracowników, ale narazie to jest skala mikroskopijna.
Znaczy w zasadzie nie mówimy jeszcze o momencie zwalniania, ponieważ dla przedsiębiorcy, zwolnienie pracowników, oznacza w zasadzie demontaż firmy.
Jeżeli przez 20 lat prowadzi się firmę, buduje się zespół, ma się w tej chwili, tak jak nie wiem, w naszym przypadku ponad tysiąc ludzi.
Tak? To zwolnienie tych ludzi oznacza, że demontujemy firmę.
Bo co ze sprzętu, którego nie będzie miał kto obsługiwać?
Myśmy w ostatnich latach mieli ogromne problemy ze znalezieniem pracowników, o odpowiednich kwalifikacjach.
W związku z tym dzisiaj, do ostatniego momentu, nie będziemy podejmować decyzji o zwolnieniach. trzymamy całą załogę.
I tak mówią koledzy, koleżanki, którzy prowadzą firmy zatrudniające po kilkadziesiąt, ale również po kilkaset osób albo nawet kilka tysięcy.
To teraz kluczowe pytanie: to rozumiem, że zwalniać nie chcą, ale ograniczać czas im pracy, a przez to koszty pracy, by chętnie zdecydowali się na takie rozwiązanie?
I na przykład powiedzieli: zamiast 8 godzin, pracuj tylko 7?
Oczywiście. Mało tego - mogę powiedzieć, że na to również zgadzają się pracownicy, bo jeżeli my wiemy, że na przykład za 2 miesiące, czy za 3 miesiące, odbijemy się, ruszymy.
A dzisiaj część ludzi może wykorzystać urlop, to cóż dziwnego w tym, że będziemy mogli dać 2 tygodnie urlopu wypoczynkowego teraz, a nie na przykład w sierpniu?
Oczywiście ktoś powie, że to jest pewna niedogodność, tak? Bo urlop najlepiej wykorzystać wtedy, kiedy ma się na to ochotę.
No ale jesteśmy w sytuacji przymusowej. Przy czym, to o czym mówię, spotyka się moim zdaniem ze zrozumieniem pracowników.
To, że oni będą zarabiać mniej przez jakiś czas.
Bo ja mówię o urlopach, ale też mówię, o na przykład obniżeniu wynagrodzenia.
Pracodawca płaci 40%, 40% dostają z funduszy publicznych. Proszę zwrócić uwagę, że przetrwanie 3 miesiące z obniżonym nieco wynagrodzeniem.
Jest dużo lepszą sytuacją, niż wtedy kiedy pracownik idzie na bezrobocie.
Nie wie czy znajdzie ponowne zatrudnienie. To jest kilka miesięcy potężnego stresu.
Owszem, on dostanie wtedy zasiłek dla bezrobotnych, ale ten zasiłek będzie znacznie niższy niż nawet ograniczone wynagrodzenie w pracy.
Ja sądzę, że wbrew temu co się opowiada, to między pracodawcami, a pracownikami, istnieje dobre porozumienie na poziomie firm.