ta indyjska mutacja, która w tej chwili właśnie w Indiach sieje spustoszenie. Czy my też już możemy się bać, że ten wariant
indyjski dotarł już do Polski?
Nadzór epidemiologiczny musi być zwiększony, o panice nie
może być mowy. To znaczy wariant
brytyjski na razie jest VOI, czyli "variant of interest", wariantem zainteresowania, wzmożonego
nadzoru epidemiologicznego, ale nie jest jeszcze w VOC, czyli "variant od concern", czyli wariantem, który
powinien nas niepokoić z powodu tego, że albo ucieka spod odpowiedzi immunologicznej po przechorowaniu
lub po zaszczepieniu, albo powoduje cięższy przebieg COVID-19, albo lepiej
się rozprzestrzenia. Takim wariantem wariant indyjski, czyli B1 617, na razie jeszcze nie
jest. On zawiera dwie mutacje - jedną, która jest obserwowana w tym "variant od concern", wariancie niepokojącym, tak
zwanym kalifornijskim B1 427, B1 429, który faktycznie
to jest też nowiusieńki preprint, który gdzieś tam opublikowany został w Cell, że
jednak on o 20% lepiej się rozprzestrzenia. Mutacja L452R
pozwala na to i ta mutacja jest również zawarta właśnie w wariancie indyjskim - możliwe,
że będzie się lepiej transmitował. Kolejna mutacja istotna to jest ta sama mutacja w pozycji 484,
zamiana aminokwasów na E484Q.
E484K występuje w południowoafrykańskim wariancie B1 35
i jest to wariant, który ucieka spod odpowiedzi immunologicznej. Krótko mówiąc, zmniejsza skuteczność
szczepionek, zmniejsza skuteczność naszej naturalnej odporności po przechorowaniu COVID-19.
Ta mutacja jest trochę zmodyfikowana, bo nie mamy Q, nie mamy K, tylko Q i dlatego istnieje
prawdopodobieństwo, że nie będzie zmniejszona skuteczność naszej odpowiedzi immunologicznej czy
sztucznej po szczepieniu, czy naturalnej po przechorowaniu.
I to jest najlepszy wątek do
do tego tematu.