troski o innych tak naprawdę nałożyć taki prywatny zakaz i po prostu broń Boże na żadną Wielkanoc do domu
rodzinnego nie wyjeżdżać.
No i to jest właśnie ten apel, który się pojawia, który możemy tylko ciągle powtarzać jak mantrę. Wiem,
że wszyscy jesteśmy tym też zmęczeni. Oczywiście, jeżeli nie ma podstaw prawnych ku temu,
to wprowadzenie zakazu, który i tak nie będzie obowiązywał w praktyce i nie będzie egzekwowany, to
po prostu nie będzie się sprawdzał. Więc zostaje apel do sumień, skoro nie można legislacyjnie podjąć takiej decyzji. Pozostaje
apel nasz po prostu o to, żeby, jeżeli chcecie spotkać swoich bliskich w pełnym składzie, tak
jak widzieliśmy się w zeszłych latach, to pozostaje nałożenie na siebie właśnie tej odpowiedzialności.
Przecież jesteśmy chrześcijańskim narodem od lat, gdzieś mamy wpojone to, żeby
kochać bliźnich, dbać o innych i czasami mamy zbyt długo to poczucie, że to co jest publiczne jakby
nie jest moje, w związku z tym nie muszę o to dbać. Jeżeli coś jest cudze, jeżeli dotyczy innej osoby, to
nie muszę o to dbać. Pandemia jest najlepszym momentem może, żeby zmienić w nas tą mentalność
i powiedzieć sobie, że warto przez nasze zachowanie brać odpowiedzialność właśnie za inne osoby, że
mogę komuś uratować życie właśnie poprzez zostanie w domu. To jest to kuriozum, że dzisiaj po raz pierwszy można
przez siedzenie na kanapie uratować komuś życie. Ale do tego to się de facto sprowadza.