Szokująca zbrodnia wstrząsnęła w tym tygodniu szwedzką opinią publiczną. W Sztokholmie zatrzymano 70-letnią kobietę podejrzewaną o uwięzienie swojego syna w mieszkaniu. Mężczyzna nie miał kontaktu ze światem zewnętrznym przez 30 lat, po tym, jak w wieku 12 lat matka odebrała go ze szkoły. Dramat przerwał w końcu daleki krewny kobiety, który przyszedł z wizytą i spostrzegł bezzębnego, poranionego mężczyznę leżącego na kocu w mieszkaniu. Kobieta nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów i twierdzi, że nigdy nie uderzyła swojego syna. Sąsiedzi w bloku, w którym rozegrała się tragedia, są w szoku. W rozmowie z mediami podają, że nigdy nie słyszeli ani nie widzieli, żeby w mieszkaniu przebywał ktoś, poza 70-letnią staruszką.