która od kilku dni jest bardzo głośna, w Polsce wywołuje sporo emocji i trudno się dziwić, bo chodzi o ataki wilków. Czy
rzeczywiście jest się czego bać? Czy powinniśmy się bać wilków, o tym za chwileczkę porozmawiam z moimi gośćmi, ale najpierw zapraszam
państwa do wysłuchania historii pana Andrzeja, którego zwierzęta padły właśnie ofiarą tego drapieżnika.
Ja mieszkam w Bieszczadach od urodzenia i zawsze był kontakt z wilkami. Natomiast od paru lat zaczęły
się dziać dziwne rzeczy, bo o ile wilki zawsze były, chodziły i się wokół kręciły,
to pewnego wieczoru nasz pies zniknął. Szukaliśmy go wszędzie i wprawdzie
nie znaleźliśmy zwłok, ale okazało się, że, z dużym prawdopodobieństwem, że
to jest sprawa wilków. Natomiast później, parę miesięcy później już
ewidentnie wilki dobrały się do jednego z moich koni.
I to była taka historia faktycznie traumatyczna, bo to był koń, który był związany z nami od, i
ze mną, od 20 lat. A tu bach, konia nie ma. Koń zjedzony, inne konie są w strachu.
I zacząłem się wtedy interesować tym, dlaczego tak się w ogóle stało, mimo tego że wilki były zawsze, a okazało
się, że tych przypadków, można
powiedzieć w cudzysłowie, "ataków wilków" na zwierzęta domowe czy gospodarskie w okolicach jest
coraz więcej. No i okazało się, że zacząłem wiązać fakty między innymi z tym, że zaczęły się jakieś dziwne rzeczy w ogóle dziać w lesie i okolicach, które
spowodowały, że te wilki zaczęły się po prostu bardziej uaktywniać.
Mówił pan, że miał pan pastucha elektrycznego, a to jest taki, z tego co czytałam, jedna z form zabezpieczeń ponoć, taka skuteczna,
przeciwko wilkom. Czyli jednak u
pana to nie zadziałało?
No u mnie to była pojedyncza taśma. Jak już zdarzył się ten wypadek, to wtedy zainwestowałem w
więcej taśm, jest teraz 5 taśm i to prawdopodobnie pomogło, bo
już takie przypadki się nie zdarzają. Ale przez 15 czy przez 20 lat była pojedyncza. Więc
widać, że coś się zmieniło w okolicy, co spowodowało, że po
prostu wilki zaczęły się bardziej interesować zwierzętami gospodarskimi, które zawsze były po prostu. To nie jest jakaś nowa sytuacja, prawda,
że się sprowadza zwierzę i bach, zostaje zaatakowane przez wilka.
A pan miał okazję spotkać tak dosyć blisko wilka?
Tak, znaczy
to są regularne spotkania na kilkadziesiąt metrów, ale zawsze kończą się tym, że wilk po prostu
w panice ucieka. To jest najbardziej dramatyczne moje spotkanie z wilkiem było takie, że jak wilk mnie zobaczył,
to się rzucił przez potok w zimie, ledwo się utopił po to tylko,
żeby uciec od człowieka. Tak że to pokazuje skalę jakby strachu wilka przed człowiekiem i ja
tak to widzę, że po prostu na bieżąco ma się te spotkania z wilkami i nigdy nie dochodziło
do jakiegoś rodzaju takiego zdarzenia.
Zawsze uciekają. Nigdy się nie daje mu zrobić zdjęcia. Dlatego na przykład na foto pułapkach staram się je uwiecznić,
ale zdjęcie jest piekielnie ciężkie.