Na temat LGBT. Słowa polskiego prezydenta miały się odbić szerokim echem w Waszyngtonie - jak informuje ten dziennik.
Interweniować miała sama ambasador USA w Polsce, pani Mosbacher. Ona wprawdzie dementowała te informacje, ale dziennikarze stwierdzili, że nie do końca jednoznacznie.
Zastanawiam się, jak pan odbiera właśnie ten artykuł, jak pan odbiera te dementi ze strony pani ambasador i całą tę sytuację?
Nie mam żadnej wiedzy na temat jakiekolwiek próby interwencji ze strony amerykańskiej. Myślę, że słowa pani ambasador trzeba brać w pełni z dobrą wiarą.
Pan prezydent Andrzej Duda przypomniał tylko coś, co jest treścią polskiej Konstytucji, co jest zgodne z etosem chrześcijańskim, którym kieruje się większość Polaków.
I co wreszcie zgodne jest moim zdaniem ze zdrowym rozsądkiem. Czyli to, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny.
Panie prezesie, panie premierze, Georgette Mosbacher napisała jednak, dementując te informacje, że powtarzam jednak - tu cytat.
USA potępiają dyskryminację i nienawiść na tle rasowym, religijnym, pochodzenia lub orientacji seksualnej.
A może te słowa były, nie wiem czy pstryczkiem, ale jakąś sugestią w stronę polskiego prezydenta i generalnie przedstawicieli obecnej władzy.
Nie wiem, dlaczego mielibyśmy dopatrywać się tutaj jakiegokolwiek przytyku do stanowiska polskich władz.
Przecież sprzeciw wobec jakiejkolwiek formy dyskryminacji jest, że tak powiem oczywistą oczywistością.
I to nie tylko z punktu widzenia obozu Zjednoczonej Prawicy. Myślę, że z punktu widzenia wszystkich sił politycznych w Polsce. I z punktu widzenia ogromnej większości Polaków.
Kogo jak kogo, ale nas Polaków nie trzeba uczyć tolerancji, ani szacunku dla różnorodności.
Przypomnę, że ta najpiękniejsza polska tradycja, którą Jan Paweł II wskazywał nam jako wzór do naśladowania, to była tradycja polski jagiellońskiej.
Polski wielu kultur, wielu narodów, wielu religii - ta tradycja żywa jest w sposobie myślenia i w uczuciach, emocjach milionów Polaków.