Maciej Stuhr podczas debaty wyborczej zorganizowanej przez WP stwierdził, że sytuacja przypomina mu lata 80. i dzieciństwo. - Przypomniała mi się sytuacja z dzieciństwa. Chodzi o dyskusję, która toczyła się przy naszym stole. Mój ojciec twierdził, że na żadne wybory PRL-owskie się nie wybiera, bo to nie są wybory, ale farsa. A mój dziadek Tadeusz Stuhr na to, że wybory to jest obowiązek obywatelski i trzeba iść - wspomina aktor. Maciej Stuhr przyznał, że jego pierwszym odruchem był bojkot, a właściwie "wykpienie całej tej farsy". - I tego się trzymam, choć jestem otwarty na dyskusję. Z drugiej strony może być też tak, że ta postawa została zaprojektowana przez pana Kaczyńskiego, dla którego spełnieniem marzeń jest, abyśmy do tych wyborów nie poszli. Wtedy miały problem z głowy.