"Posłowie PiS mówią politykom opozycji, że Jarosław Kaczyński rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego, jeśli opozycji uda się zablokować majowy termin wyborów.
Właśnie stanu wyjątkowego, a nie stanu klęski żywiołowej, a to dlatego" - jak pisze Dominika Wielowiejska - "że opozycja ponoć sprowokowała" - takie ma być wytłumaczenie PiS-u - "kryzys konstytucyjny". To prawda?
Czy kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości prowadzi rozmowę na temat ewentualnego wprowadzenia stanu wyjątkowego, jeśli opozycja przeciwstawi się wam? Jeśli chodzi o wybory.
Ale panie redaktorze. W tej chwili nie ma żadnych podstaw, żeby wprowadzić ani stan klęski żywiołowej, ani stan wyjątkowy, ani jakikolwiek inny stan nadzwyczajny.
To są sytuacje opisane bardzo wyraźnie w konstytucji i ustawach. Nie istnieją żadne przesłanki w tej chwili, żeby którykolwiek z tych stanów mógł być wprowadzony.
W związku z czym to opozycja - przypominam - cały czas nawołuje do tego, żeby wprowadzać stany nadzwyczajne. Nie może się co prawda zdecydować.
Bo raz mówi o stanie klęski żywiołowej, raz o stanie wyjątkowym. To są oczekiwania opozycji w tej chwili, które są formułowane od kilku tygodni.
A na które my twardo odpowiadamy, że nie ma konstytucyjnych i prawnych podstaw, żeby takie stany dzisiaj wprowadzać.
Natomiast jeśli założyć, że doszłoby do gigantycznego kryzysu państwa, związanego z tym, że na początku sierpnia wygasa kadencja prezydenta Rzeczypospolitej.
Nie zostałby wybrany prezydent - czy to ten prezydent na kolejną kadencję, czy ktoś inny, bo o tym zdecydują wybory.
A jednocześnie nie ma żadnych przepisów, które pozwalałyby zastąpić prezydenta, którego kadencja się skończyła w tym konkretnym przypadku.
To oznaczałoby, że państwo przestaje funkcjonować. Nie daje się chociażby przyjąć żadnej ustawy.
Poddającej możliwość walki z kryzysem, bo prezydent nie może jej podpisać, bo go nie ma. To byłby rzeczywiście gigantyczny kryzys państwa.