- W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu, i to taka solidna łycha. To jest problem ustosunkowania się nas wszystkich do tego, co z wyborami i w ogóle z polityką polską zrobiły tzw. media publiczne, czyli telewizja, szczególnie pod kierownictwem Jacka Kurskiego, która ma liczący się udział w sukcesie pana prezydenta Andrzeja Dudy. Pan prezydent nie podziękował Jackowi Kurskiemu, o nim zapomniał. Pewnie nie przez przypadek, bo się wstydzi tego, że zawdzięcza liczącą część sukcesu brudnym metodom pana Kurskiego i telewizji, która stoczyła się na poziom agencji PR-owskiej, wynajętej przez PiS - powiedział w programie "Poranek powyborczy" Bronisław Komorowski. Zapytany, czy wynik Trzaskowskiego mógł być lepszy, gdyby pojechał na debatę w Końskich , były prezydent powiedział, że "będzie się toczyła dyskusja, czy lepiej było jechać do jaskini lwa i dać się pożreć albo walczyć". Komorowski stwierdził, że ten wynik trzeba czytać jako "efekt długotrwałej...
rozwiń