dla Polski czy jednak tylko i wyłącznie data jak każda inna? A mówię to oczywiście w kontekście wyroku,
który wtedy zapadnie i zadecyduje najprawdopodobniej, co
się stanie z portfelem frankowym, portfelem ważnym dla kilkuset tysięcy Polaków.
Jeżeli to będzie rzeczywiście trzęsienie ziemi dla systemu bankowego,
to na pewno to będzie trzęsienie ziemi dla gospodarki polskiej. My, nie wiem, z jakimś
dziwnym uporem, masochistycznym wprost w sytuacji globalnego kryzysu światowego związanego z pandemią,
fundujemy sobie w tej chwili zupełnie na własne życzenie, bez żadnych naprawdę ekonomicznych,
gospodarczych ani nawet prawnych i racjonalnych powodów, idziemy na zderzenie z górą
lodową, która nazywa się "a teraz Polska w samym szczycie pandemii zafunduje
sobie kryzys finansowy".
Ale zaraz, zaraz. Mamy jednak system sądowy, on jest niezależny
od władzy, on chciał zadecydować co zrobić z tymi kredytami frankowymi, bo tych spraw przybywa. Sądy
mają wątpliwości w którą stronę orzekać. No więc będziemy mieli decyzję Sądu Najwyższego i on powie, jaka powinna być
mniej więcej ta linia orzecznicza.
Tak, tylko sam Sąd Najwyższy, nawet ustami pani pierwszej
prezes jest absolutnie niejednoznaczny i jeszcze w grudniu, w listopadzie sama pani prezes
mówiła, że no praktycznie będzie bardzo trudno znaleźć wspólną linię orzeczniczą. Zresztą
tajemnicą poliszynela na rynku jest w tej chwili, że trudno znaleźć podobno na ten 25.03
pełny skład sędziowski - wcale się nie dziwię.
A dlatego jest trudno znaleźć? Bo co, bo każdy
sędzia ma kredyt frankowy?
Nie, każdy nie. Ale jest ich sporo. Co już powinno stawiać pod dużym znakiem zapytania bezstronność.
Niestety w 2019 roku, między innymi też wyrokiem Sądu Najwyższego, tym
razem w okrojonym składzie, sędziowie pozwolili nie wyłączać z orzecznictwa
w sprawach frankowych, co jest już samym kuriozum. W ogóle ta opera mydlana - powiedzmy sobie szczerze, bo
to jest opera mydlana frankowa - wchodzi w bardzo niebezpieczną fazę. Dlatego że tak naprawdę
to jest taka klasyczna soap opera, w której najpierw wszyscy się kochali i banki, i
kredytobiorcy - kredytobiorcy byli absolutnie zadowoleni. Mało tego, pokazywali palcem na kredytobiorców złotowych,
że są frajerami, bo przecież nie wzięli najtańszego kredytu.
Po latach wychodzi kto był frajerem, a kto nie był frajerem.