4300 zł kwartalnie. Skąd w ogóle ten pomysł?
Ale my się nie zajmujemy w ogóle rolnikami.
Znaczy zajmujemy się generalnie ubezpieczeniem rolniczym dlatego, że mamy szereg zbiegów
w takiej sytuacji, że uprawnieni w naszym systemie, mają też kariery w ubezpieczeniu rolniczym,
a także z tytułu zasad obejmowania ubezpieczeniem społecznym. Rozstrzygamy, jeżeli się jest rolnikiem,
jeżeli prowadzi się działalność, jest się pracownikiem czy też zleceniobiorcą, to z tego punktu
widzenia. Natomiast to, żeby tutaj zajmować
się ubezpieczeniem rolników, a więc czy oni tak mają podlegać, czy inaczej, czy płacić takie, czy inne składki.
Ale pani
zdaniem ten pomysł, żeby zwiększyć te składki, to jest tylko i wyłącznie łatanie dziury, polegającej na tym, że część osób, którzy nie są
rolnikami, udają że są rolnikami, żeby płacić właśnie niższe składki na KRUS, zamiast na ZUS?
To jest wydaje mi się taki problem też faktyczny dotyczący
tego, że jeżeli obejmiemy ubezpieczeniem osoby prowadzące
działalność gospodarczą, bo chyba o tych osobach mówimy, które mogą być też rolnikami, no to jest kwestia też,
powiedzmy sobie szczerze, pobierania składek, ale zagwarantowania im ochrony. Tutaj nic się
nie dzieje tak, że pobieramy i nie oddajemy. W przypadku prowadzących działalność gospodarczą, zarówno w systemie
funduszu emerytalnego chorobowego, te składki nie pokrywają połowy wydatków,
czyli de facto te osoby korzystają z tej ochrony. Jeśli te osoby nie są obejmowane ubezpieczeniem, no to my też
oczywiście nie ponosimy tych kosztów i nie ma tej ochrony, nie gwarantujemy ani zasiłków, ani też
świadczeń emerytalnych. Ten mechanizm działa w ten sposób, tak że tutaj nie ma żadnej mowy
o tym, że my byśmy chcieli cokolwiek z punktu widzenia tylko i wyłącznie...
Projektu na rządzie,
będzie jeszcze szeroka dyskusja, bo już się minister rolnictwa, Grzegorz Puda zabrał głos i powiedział, że z nim to nie było konsultowane. Będziemy przyglądali się
temu tematowi.