Odkrywca. To słowo, które kojarzy nam się dosyć jednoznacznie - z kimś kto wspina się na Everest, odkrywa nowe gatunki roślin na płaskowyżu Roraima w Wenezueli, penetruje dno Rowu Mariańskiego w poszukiwaniu ogromnych cefalopodów. Ale odkrywcą może być przecież każdy z nas. Trochę jak w dzieciństwie, kiedy penetrowaliśmy krzaki w pobliskim parku w poszukiwaniu ciekawie wyglądających ślimaków - to też było odkrywanie. Teraz jako dorośli możemy z równie dobrym skutkiem odkrywać nieznane nam miejsca z "naszego podwórka" - bez dalekich i egzotycznych podróży. Wystarczy ustalić cel. Np. trasę z północy na południe, wzdłuż Bugu zahaczając o najbardziej wysunięty na wschód punkt w Polsce. A na południu, na najbardziej wysuniętym w tym kierunku fragmencie naszego kraju poszukać (wzorem wiktoriańskich odkrywców) źródeł Sanu (oni szukali źródeł Nilu). W odróżnieniu od tych dalekich i egzotycznych podróży, taka wyprawa zajmie nam najwyżej weekend. I nie zrujnuje nam...
rozwiń