programy
kategorie

Zakaz handlu dobija małe sklepy? "Te zamykają się najczęściej"

Kolejne sklepy znikają z mapy naszego kraju. Pojawiają się sugestie, że to efekt zakazu handlu w niedziele. - To nie jest kluczowy czynnik, jednak - obserwując rynek - widać, że najczęściej zamykają się małe sklepy, do 40 mkw. Te sklepy nie mają dostępu do ogromnego zasobu wiedzy i narzędzi do walki z dużymi dyskontami - powiedział w programie "Money. To się Liczy" Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. Jak dodaje, największe problemy mają te sklepy, które nie są zrzeszone w grupach zakupowych czy systemach franczyzowych.

Tranksrypcja:Decyzja o zamknięciu sklepu jest tak naprawdę wypadkową wiel...
rozwiń
To jest kwestia rentowności, to jest kwestia konkurencji. Zwłaszcza konkurencji lokalnej.
Czyli na przykład tego, czy po drugiej ulicy otworzył się dyskont, czy się nie otworzył dyskont.
To jest kwestia relacji z producentami, którzy te dyskonty tak naprawdę często faworyzują.
Bo w tym momencie, jeżeli mamy największy dyskont w kraju, który robi obroty rzędu 50 miliardów złotych.
I do tego ma powiedzmy 2-3 tysiące pozycji asortymentowych.
To jeżeli jedną liczbę podzielimy przez drugą, uzyskamy jego siłę zakupową
Więc, w tym momencie każdy producent będzie się starał sprzedać te swoje produkty do tego dyskontu.
Wiedząc, że tam ma na każdej pozycji asortymentowej 20 i więcej milionów.
Czyli w zasadzie to bardziej rzeczywistość rynkowa weryfikuje to, czy prowadzenie tego typu działalności jak sklep, ma rację bytu.
A nie to, co robi państwo, czyli to, że zakazuje handlu w ostatni dzień tygodnia.
Ja myślę, że to nie jest tutaj na pewno czynnikiem kluczowym. Być może.
Być może są jakieś sklepy, w których ten czynnik ograniczenia handlu w niedzielę miał większy wpływ, niż inne.
A co to mogłyby być za sklepy?
Bo to by świadczyło o tym, że akurat weekend jest tym czasem, gdy obroty w danym sklepie są największe.
Tymczasem niedziela sklep zamknięty, tych obrotów nie ma, no i trzeba interes zamykać.
Wydaje się, że raczej nie mówimy tu o małych, średnich sklepach. Tylko pewnie o centrach handlowych.
Tak naprawdę z tego co my obserwujemy, jeżeli chodzi o to, jakie sklepy sobie radzą na rynku, jakie sobie nie radzą.
Zamykają się najczęściej małe sklepy do około 40-stu metrów kwadratowych. Ale sklepy, które nie są zintegrowane.
Ale sklepy, które nie są zintegrowane. Czy to w grupach zakupowych, czy w systemach franczyzowych.
Czy w jakichś po prostu grupach, które... Bo to jest z kolei, znowu wracamy do kwestii tych realiów biznesowych.
Jeżeli jestem, dajmy na to w systemie franczyzowym. W tym momencie mogę korzystać ze wspólnych zakupów.
Mogę korzystać ze wspólnego marketingu. Mogę korzystać ze wspólnej logistyki. Ze wspólnej analityki.
Co jest coraz ważniejszą kwestią, ponieważ posiadanie dostępu do wspólnej analityki.
Tego, gdzie się co sprzedaje. Jakie ceny ma konkurencja. Jakie towary są najlepiej rotujące.
Prowadzi do tego, że ja mogę zamawiać towary najlepiej rotujące i sprzedawać je w cenach lepszych niż konkurencja.
Sklepy małe, które w jakiś sposób nie weszły w żadne systemy. Tak jak mówię franczyzowe.
Czy współpracę z innymi systemami. Najpowszechniejszą u nas w kraju są w tym momencie chyba systemy franczyzowe.
Jest ich naprawdę bardzo dużo i tak naprawdę blisko połowa małych sklepów jest w jakiś systemach franczyzowych zrzeszona.
Te sklepy nie mają dostępu do całego ogromnego zasobu wiedzy, zasobu narzędzi.
Które pozwalają im podejmować tą skuteczną walkę konkurencyjną z dyskontami.
I myślę, że gdybyśmy się chcieli, że tak powiem bawić w te już dokładne rozpisanie, jakie sklepy się zamknęły.
Takich danych podejrzewam nikt nie ma. Nawet GUS.
Natomiast, gdybyśmy chcieli to spróbować przeanalizować.
Podejrzewam, że właśnie okazałoby się, że najwięcej sklepów, które się zamknęły, to były małe sklepy.
Które nie były zrzeszone w żadnych czy to grupach zakupowych, czy systemach franczyzowych.
13 reakcji
8
5
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)