programy
kategorie

Zamieszki w USA. Dr Krzysztof Liedel: nie doceniono skali zagrożenia

Środowe zamieszki w amerykańskim Kongresie pozbawiły życia 4 osób. - Zdumiewające było to, jak łatwo demonstranci wdarli się na teren parlamentu. O porannym wiecu Donalda Trumpa wiadomo było dużo wcześniej, służby powinny mieć wcześniej dane o skali wydarzenia. Formacja wyznaczona do zabezpieczenia terenu parlamentu podeszła do tego głosowania standardowo - mówił w programie "Newsroom" WP dr Krzysztof Liedel. Ekspert do spraw bezpieczeństwa ocenił, że policja kapitolińska "nie doceniła skali zagrożenia". - W początkowej fazie policjanci nie byli w stanie podejmować interwencji, bo byli wyposażeni jedynie w broń indywidualna. Nie mieli pałek, tarcz, hełmów - wyliczał Liedel. Według dyrektora Departamentu Prawa i Bezpieczeństwa Pozamilitarnego BBN konieczne będzie przeprowadzenie pełnego i szybkiego śledztwa ws. zamieszek na Kapitolu.

Tranksrypcja:Kiedy obserwował pan te obrazki ze szturmu czy też wejścia z...
rozwiń
Kongresu, co było dla pana najbardziej szokujące, zastanawiające?
Rzeczywiście chyba najbardziej zaskakujące było to, jak łatwo udało się demonstrantom
przedostać na teren budynków Kapitolu, ponieważ o tym, że będziemy mieli
do czynienia z tak dużym zgromadzeniem i z taką formą protestu, było wiadomo już dużo wcześniej. Internet,
mówiąc kolokwialnie, huczał informacjami na temat tego, jak ludzie umawiali
się na to poparcie dla Trumpa, jak udzielali sobie
instruktażu, kiedy się spotkają, jak - więc myślę, że służby powinny dysponować tutaj podstawowymi informacjami na
temat tego, ile mniej więcej osób wybiera się na ten protest i jaki on będzie miał
charakter. Z tych danych, wynikających z komunikatorów internetowych, wynikało, że część przynajmniej tych
ludzi będzie nastawiona konfrontacyjnie. W związku z powyższym należało przygotować się chyba
trochę efektywniej do poradzenia sobie z tym tłumem. Trzeba pamiętać, że zupełnie inaczej reaguje
się wobec pojedynczej osoby czy niewielkiej grupy, która narusza pewne przepisy i procedury, co w Kapitolu się
zdarza często, i policja Kapitolu radzi sobie na co dzień z tego typu sytuacjami, a zupełnie inaczej wtedy, kiedy mamy
do czynienia z tłumem i do tego z tłumem agresywnym. Pan
jest ekspertem do spraw bezpieczeństwa, zna pan różne sytuacje związane z bezpieczeństwem różnych także
obiektów. Kiedy pan obserwuje właśnie to, co dzieje się, czy to, co działo się w Stanach Zjednoczonych, to jak to możliwe, że ten tłum się tam wdarł?
Widzieliśmy, że tam jest przecież policja, są odpowiedni funkcjonariusze, no którzy powinni strzec tego obiektu.
Jak zatem do tego mogło dojść? Trzeba pamiętać,
że te służby, które były wyznaczone, bo rozumiem, że ktoś planował zabezpieczenie
tych obrad, które miały miejsce w Kapitolu, były przeznaczone do
zapewnienia ładu i porządku publicznego, podeszły do tego, mam wrażenie, trochę standardowo. To znaczy
bardzo często tego typu zabezpieczenia wyglądają dokładnie tak, jak to widzieliśmy - być może trochę więcej
sił, w sensie takiego potencjału ludzkiego, było wtedy zgromadzone na terenie
Kapitolu i tym terenie przyległym. Natomiast jak się obserwuje wyposażenie,
sprzęt, którym dysponowali policjanci, to widać ewidentnie, że nie byli przygotowani do tego, żeby radzić sobie z tłumem, a
tym bardziej z tłumem agresywnym. To było indywidualne wyposażenie w środki przymusu bezpośredniego, bardzo często
broń. Ja myślę, że w początkowej fazie, kiedy okazało się, że tłum ma charakter konfrontacyjny, że zachowuje się agresywnie, policjanci
się tak naprawdę nie byli w stanie podejmować żadnych interwencji, ani przeciwdziałać w stosunku do tłumu, ponieważ tak
naprawdę wyposażeni byli w broń indywidualną. Myślę, że nikt nie był w stanie podjąć decyzję o tym, żeby użyć
ostrej broni wobec tłum - to mogłoby się dopiero skończyć tragedią. I obserwujemy z tych zdjęć, które do nas docierają,
że bardzo często ci policjanci pod naporem tłumu, kiedy było ich dużo mniej, nie byli w stanie podejmować żadnych
interwencji, bo nie posiadali na przykład, nie wiem, tarcz czy hełmów, czy pałek.
Ustępowali pod naporem tłumu i to spowodowało, że tłum tak szybko dostał się na teren
Kapitolu, potem to, co działo się w budynku, to był jeden wielki chaos. A czy możliwy jest
taki, nieco spiskowy, scenariusz, że na przykład ci demonstranci, ci zwolennicy Donalda Trumpa po prostu zostali
wpuszczeni do tego budynku, bo nikt nie stawiał im oporu.
No wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne. Ja miałem okazję przyglądać się z bliska, jak funkcjonuje
policja Kapitolu - jest to formacja policyjna dedykowana do zapewnienia ładu
i porządku publicznego na terenie Kapitolu oraz tam kilku czy kilkudziesięciu przecznic wokół obiektu.
I to są naprawdę dobrze wyszkoleni, przygotowani funkcjonariusze. Jeżeli dopatrywałbym
się jakikolwiek, może nie prowokacji, ale pewnych niedopatrzeń w tym zakresie, to raczej na poziomie
dowodzących czy kierujących zabezpieczeniem obrad. Bo trzeba pamiętać,
że informacje na temat tego, że będziemy mieli do czynienia z protestami, służby posiadały dużo wcześniej,
można było ściągnąć dodatkowe siły, tych policjantów, którzy na miejscu byli, wyposażyć w
sprzęt, którym byliby w stanie reagować na tłum. Tego nie zrobiono, ale
za co odpowiadają dowodzący. Myślę, że w chwili obecnej będą prowadzone czynności wyjaśniające, które będą
w stanie ustalić czy ktoś popełnił błędy, nie dopatrzył, czy na przykład tak, jak pani redaktor sugeruje, gdzieś pojawiały
się elementy pewnej prowokacji. Ale wydaje mi się, raczej bym optował tutaj za takim
niedocenieniem skali problemu, z jakim ci, którzy przygotowywali to zabezpieczenie, się
spotkali. Te wydarzenia w Stanach Zjednoczonych miały także swój tragiczny finał, zginęły w nim 4 osoby. Wśród nich kobieta Ashli Babbitt,
która przez 14 lat służyła w Air Force, siłach powietrznych Stanów Zjednoczonych.
Jak to może wpłynąć na amerykańską opinię publiczną? Po pierwsze, te śmierci, po drugie, że wśród tych ofiar znalazła się osoba, która w końcu
była też zasłużona dla Stanów Zjednoczonych, bo służyła w amerykańskich siłach powietrznych? Oczywiście,
jest to ogromna tragedia, bardzo wiele będzie zależało od tego, jak szybko i jak
sprawnie zostaną przeprowadzone czynności wyjaśniające. Wiemy, że administracja Kapitolu już informuje
o tym, że jest to dochodzenie, śledztwo w tej sprawie, więc bardzo dobrze byłoby, aby w miarę szybko
ustalono przebieg tych zdarzeń, jak doszło w ogóle do oddania tego strzału i
komunikacja z opinią publiczną będzie tu istotna. Ale myślę, że taki komunikat musi bardzo szybko trafić i
wszystkie te wątpliwości muszą być tutaj wyjaśnione. Tak, jak się
obserwuje znowuż, bo mieliśmy okazję dzięki państwu między innymi, dzięki mediom w internecie oglądać
między innymi, bezpośrednio filmiki nagrywane telefonami przez uczestników tego protestu, właśnie
z tego momentu, kiedy pada ten strzał. To nie była jakaś forma podjęcia interwencji przez
któregoś z funkcjonariuszy, tutaj raczej optowałbym w stronę, nie wiem, przypadkowo oddanego strzału,
czy ewentualnie tego, że ktoś gdzieś nie wytrzymał nerwowo i nacisnął ten spust.
0
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)