czyli 2049 rok jako do zamknięcia ostatniej kopalni węgla kamiennego, to mógłby
się przesunąć do kiedy? W
sensie, kiedy by to miało wcześniej właśnie być wymuszone przez sytuację rynkową, jak pani myśli?
Znaczy
sytuację rynkową tutaj...
Kiedy będziemy mieli, kiedy nastąpi
tak naprawdę największy problem, myśli pani, że to jest kwestia 5, 10 lat, kiedy po prostu będą musiały te kopalnie
być zamykane?
W naszej ocenie kopalnie, gdyby zostawić to tylko rynkowi, to one prawdopodobnie znikłyby w
mniej niż 10 lat. Natomiast w naszej ocenie trochę jednak być może za szybki harmonogram,
żeby zrobić to w sposób taki zaplanowany i bezpieczny dla tych wszystkich ludzi, którzy tam pracują. Ale wydaje
się, że takim rozsądnym kompromisem to byłoby 10, maksymalnie małe kilkanaście lat na takie uporządkowane, zaplanowane
wygaszenie energetyki węglowej i górnictwa węgla w Polsce.
Ten termin do 2049 roku, jakby sami górnicy zakładają,
że to nie będzie rynkowo możliwe, że to musi się opierać na subsydiach, które po prostu z kieszeni podatnika
musielibyśmy pokrywać straty tych kopalń, po to, żeby one mogły dalej funkcjonować. Takie jest założenie całej tej rozmowy między górnikami, związkami
a rządem.