szefa Komitetu Wykonawczego Krzysztofa Sobolewskiego w kontekście jego małżonki. Joachim Brudziński, komentując
te wszystkie doniesienia, powiedział: "Jeśli nie chcemy skończyć jak AWS czy SLD, to pamiętajmy o wyborcach, którzy przy
urnie nas rozliczą, jeśli nie pozbędziemy się buty i arogancji". Czy pana zdaniem ta buta i arogancja wkradła się w szeregi partii rządzącej?
Wie pan, niestety wszyscy mamy wady, również Prawo i Sprawiedliwość. I czasem popełniamy
błędy. Natomiast jak z tego, co nawet pan cytuje, sami potrafimy
skrytykować własne błędy i wyciągnąć z tego konsekwencje.
To jest to, co nas odróżnia od poprzedników, którzy zawsze trwają i upierają się...
No nie, ale panie przewodniczący, ale z całym szacunkiem, bo ja nie słyszałem o tym, że żaden członek rodziny ważnego polityka Prawa i Sprawiedliwości stracił
pracę, nic o tym nie słychać. Była o tym dyskusja w ubiegłym tygodniu, ale żona szefa
Komitetu Wykonawczego dalej pełni funkcję, jakie pełniła. Więc pytanie, czy jest refleksja w tym kontekście?
Ja słyszałem o takim wypadkach, że jednak stracili pracę, kiedy okazywało się, że była
próba mianowana na jakieś stanowisko osoby, która nie miała do tego kwalifikacji. Natomiast jeżeli ktoś
ma na kwalifikację, to nie może być potępiony i bezrobotny tylko dlatego, że jakiś
członek rodziny jest posłem. Ja mam na przykład dwójkę dzieci - to
mają być bezrobotne, dlatego że ja jestem posłem? Wie pan, to jest pewne przegięcie w drugą stronę. Oczywiście
jest tak, że tam, gdzie jest jakiś bezpośredni nadzór polityka, to tam rodzina nie powinna pracować. Natomiast
w polskiej gospodarce jeszcze znaczną częścią, niewiele mniej niż połowa gospodarki, jest
gospodarką państwową, społeczną, samorządową. Gdzie też członkowie rodzin radnych,
polityków, posłów, różnych osób miałyby też szukać pracy albo być na bruku.
Mieliśmy przykład takiego skandalicznego ataku, na przykład dla syna pani premier, byłej premier.
Pracuje w prywatnej firmie, zajmuje stanowisko handlowca i został zaatakowany, że
w ogóle śmie gdzieś pracować. Nie popadajmy w paranoję. To też nie jest tak, że co? My jesteśmy jakimiś
przestępcami? [...] są karane? To nawet w prawie karnym ktoś,
kto jest skazany wyrokiem za jakieś przestępstwo, nie
powoduje to, że żona czy dziecko nie może gdzieś pracować. Więc to jest absurd.
To jest po prostu robienie
ludziom wody z mózgu. Ja jestem przeciwny takiemu potępianiu, że ktoś gdzieś pracuje - co
mają ci ludzie robić.