programy
kategorie

Banki nie odpuszczą. Przyjdą po rozliczenie kapitału, którym przez lata dysponował klient

- Gdy umowa kredytowa zostanie unieważniona, strony muszą wystąpić o oddanie tego, co wobec siebie świadczyły. Bank pożyczał kapitał, którym klient dysponował przez lata i miał z tego tytułu korzyści - powiedział w programie „Money. To się liczy” dr Piotr Bodył, radca prawny, Członek Zespołu Monitora Prawa Bankowego. – To też będzie trzeba jakoś obliczyć i rozliczyć. Rodzi się pytanie, jak to zrobić? Są pomysły, by porównywać kredyt frankowy do podobnych produktów, występujących na rynku, np. do kredytów złotowych.

Tranksrypcja:Nie tylko kapitał, czyli to, co pożyczyłem, ale też to, co e...
rozwiń
Przynajmniej w tym okresie, w którym miałem ten kredyt, odsetki, tak? Mniej więcej. Blisko. Blisko.
Bo to jest trochę tak: gdyby pan redaktor 10 lat temu wziął kredyt złotowy.
To za ten kredyt złotowy w umiarkowanie preferencyjnych warunkach, mniej więcej zapłaciłby przez te 10 lat około 45%.
I to byłyby różnego rodzaju opłaty za korzystanie z tego kredytu. Nie liczę spłaty rat.
No, więc teraz. Czy to jest koszt? Jest. Jeżeli ktoś wziął kredyt frankowy, który został unieważniony.
I też przez 10 lat korzystał z kapitału, jakąś korzyść odniósł.
W związku z tym w mojej ocenie - oczywiście szanuję pogląd innych, którzy uważają, że tutaj tylko...
No, profesor Ewa Łętowska na przykład sugeruje, że chodzi tylko o kapitał, a odsetki już nie.
Wprost pani profesor to napisała w Rzeczpospolitej. Tyle tylko, że napisała to jednym zdaniem zaraz po wyroku.
I trochę - przy ogromnym szacunku dla wielu wielu tez stawianych w tym samym tekście, z tym mam kłopot.
Dlatego, że instytucja bezpodstawnego wzbogacenia wywodzi się z prawa rzymskiego. I ona mówi tyle:
Bez podstawy prawnej, jak coś weszło do majątku albo nie wyszło z tego majątku, bo nie musiało wyjść, to trzeba rozliczyć.
Sądy to rozstrzygną, będzie kłopot, jak ustalać to coś.
Ale to mam rozumieć panie doktorze, że po latach sporów najpierw na linii bardziej klient-bank, no bo to klient szedł do sądu.
Przyjdzie moment, w którym to banki będą kontratakować? Wracać po swoje?
Znów mamy lata sporu o mniej więcej dokładnie to samo.
Dosyć militarystyczna nam się pojawiła tutaj frazeologia, tak? No Frankowicze też tak mówią, no.
Już nawet nie powiem jak mówią o przedstawicielach banków. Dobrze, to powiem tyle.
Naturalnie naturalnym jest następny krok.
Czyli jeżeli umowa jest unieważniona, to strony muszą wystąpić do siebie o oddanie tego, co w ramach tej nieważnej umowy świadczyły.
I także tutaj bank będzie o to występował. I rodzi się pytanie, o co będzie występował?
Bo trzeba to jakoś skwantyfikować. Są bardzo różne. Skwantyfikować, czyli obliczyć to.
Jedni mówią: przyjrzyjmy się równoległym produktom podobnym do tego frankowego, który został unieważniony.
Na przykład złotowym produktom finansowym. I zobaczmy ile one kosztowały, i uznajmy, że to jest baza.
Inni mówią: weźmy pożyczkę niezabezpieczoną 5-letnią i coś nam z tego wyjdzie. Wyjdzie horrendalnie dużo.
Mnie się zdaje, że trzeba trzymać się jednej zasady.
Na podstawie unieważnionej umowy korzyść dla przedsiębiorcy nie może być wyższa.
Czy nie powinna być wyższa, niż byłaby gdyby umowa trwała.
0
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)