Wielu tu wierzących, naiwnych i zwykłych naganiaczy... Pomyślcie jednak, że po każdej transakcji część wartości walorów staje się własnością pośrednika, lub raczej sieci pośredników. Po ilu cyklach wartość waloru spadnie o połowę? Bankierzy na ogół subsydiują platformy pośredniczące w obrocie. Trudno poznać, który słup dla kogo pracuje. Myślicie, że nie dotyczy to kryptowalut? Pośrednicy zawsze wyprzedzają inflację. Banki są w stanie płynnie przechodzić od obracania jednym instrumentem do obracania drugim. Po prostu słupy zmienią. Myślicie, że da się przechytrzyć bankiera? Może czasem, lecz czasem to i bank w kasynie komuś się uda rozbić. Kryptowaluty są idealnym środkiem spekulacji. W dodatku bank nawet nie musi ich wytwarzać. Spora część roboty z głowy... Taniej kosztuje niż budowa "estates". Kopalnie pracują... Obracać? Proszę bardzo, już powiedziałem, jak się to robi. To dalej towar, tyle że taki, który musi być przeliczany na pieniądz, żeby można było za niego coś kupić... Chcesz za bitcoina kupić samochód? Dobrze, może znajdziesz dealera, który się na to zgodzi. Tyle, że przeliczy to najpierw na dolary po bieżącym kursie... Myślisz jednak, że każdy zgodzi się na spekulację przy każdej transakcji? A piekarz też? Może by chciał wiedzieć, po ile chleb sprzedaje, bez sprawdzania kursu? Nie zapłacisz za nic bez wymiany. Wymiana będzie kosztować i ktoś na niej zarobi, na tobie zarobi... Będziesz trzymał bitcoiny i nie obracał nimi? Toż to zwykła tezauryzacja. Jaką wartość mają bitcoiny zlożone w skarbcu? Wartość energii czy giełdową? Mówię tylko, że cechą główną kryptowalut jest cyrkulowanie. To tak, jak z pochodnymi. Chleba za nie nie kupisz. Możesz je sprzedawać i kupować w kółko... Bank emisyjny dodrukuje trochę pieniędzy co najwyżej, jeśli kryptowaluty przybędzie lub jeśli popyt na nią się zwiększy. Żeby uciec przed bańką, trzeba powiększyć bańkę. Jeśli wartość kryptowaluty spadnie, to bańka natychmiast się ujawni... Dlaczego powstała? Bo powstał towar, którego nikt nie potrzebuje lub nie może kupić, lub też nie może spłacać kredytu, lub też za drogi. Kryzys 2008 roku powstał po części wskutek koniunktury w budownictwie podsycanej łatwym kredytem. Inwestowano w estates jako sposób na zarobek, nie z powodów użytkowych. Banki zarobiły swoje, wydrukowano sporo pieniądza fiducjarnego. Nagle wartość nieruchomości spadła, pieniądz na rynku pozostał. Całe społeczeństwo spłaciło bańkę, na której zarobili nieliczni. W Polsce teraz też powstaje bańka mieszkaniowa. Powstają mieszkania, które stoją puste. Są za to bardzo drogie. Dobrze to służy bieżącemu dodrukowi pieniądza. Z kryptowalutami jest tak samo... Ściągają z rynku sporo pieniądza. Tak działały obok estates pochodne w 2008, wcześniej akcje w IT... Nie ma w co inwestować? Inwestujmy w bitcoina! Może banki zaczną dawać kredyty na spekulację na bitcoinie? Może nawet zagracie z dźwignią?