- Nic, co się tam dzieje, nie wymaga, żeby taki stan był wprowadzony. To wszystko, to są normalne działania służbowe, do których straż graniczna jest przyzwyczajona i które na pewno teraz wykonuje z większą intensywnością. To jest po prostu robota straży granicznej - ocenił w programie "Newsroom" w WP generał Leszek Elas. Według byłego komendanta głównego Straży Granicznej, wprowadzenie przez rząd stanu wyjątkowego od początku było niepotrzebne, a należało po prostu przyjąć wsparcie ze strony Frontexu (Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej). - Około 2010 roku w ciągu trzech miesięcy mieliśmy ok. 5,5 tys. Gruzinów, którzy przyjechali do Polski i myślę, że nikt nie pamięta, że w ogóle coś takiego było. Mieliśmy też kilkadziesiąt tysięcy Czeczenów po wojnie czeczeńskiej i nie było potrzeby wprowadzania stanu wyjątkowego - wyliczał generał. Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego,...
rozwiń