Jedno z chińskich konfucjańskich rad prowadzenia polityki / biznesu jest taka - wobec wroga, dopóki nie możesz zaatakować , udawaj przyjaciela. Zaatakuj kiedy będziesz miał pewność wygranej. Jak widzę Chińczyków udających przyjaciół wobec Rosjan to od razu mi sie ta rada przypomina. Chiny od kilkuset lat są na ścieżce wojennej z Rosją. W XIX wieku, kiedy były bardzo słabe, utraciły na rzec Europejskich mocarstw dużo terytoriów - Hong-Kong, Makau, część Szanghaju, częściowo ogólna niezależność, a na rzecz Rosji utraciły olbrzymie terytoria na Syberii ( o które walczyli od XVII wieku z Rosją) Obecnie widać ze od lat 80 budowane jest i wzmacniane Imperium CHińśkie, coraz silniejsze, coraz wiecej terenów i władzy zagarniające dla Pekinu . Odzyskano ogólną niezależnosć, Szanghaj, Makau, Hong-Kong, teraz na rozkładzie jest Tajwan. Ale Polityka Chińska od tysiącleci kreowana jest na dziesięciolecia naprzód. Taką mają tradycję i kulturę. Nie od wyborów do wyborów co 4 lata. Więc teraz Tajwan ale potem kolejne ziemie utracone - czyli Syberia. Zwłaszcza, że są tam cenne żródła surowców których Chińczykom brakuje, są tam niezasiedlone ziemie których Chińczykom brakuje (juz teraz wydzierżawia na Rosyjskiej wschodniej Syberii ziemię kilka milionów Chińczyków). A wspólne manewry - no cóż - jeżeli prowadzone są w dobrej intencji pozwalają sie dograć z przyjacielem i wspólnie działać, ale jeżeli prowadzone są w złej intencji pozwalają przejrzeć sposób działania potencjalnego wroga, jego system dowodzenia, organizacji wojska, prowadzenia działań i przygotować na to odpowiednio swoją taktykę ataku.