To jest kwestia bardziej formalna niż medyczna, tak bym to powiedział. Dlatego że każdy produkt leczniczy czy wyrób
medyczny posiada swoją datę ważności. No tak jak, nie wiem, kefir czy czy nawet jakieś
wyroby tekstylne. Każdy produkt, kiedy producent wypuszcza go, a szczególnie w obszarze medycznym, on
ma oznakowanie - czy to jest produkt jednorazowy na przykład do użycia w ciągu dwóch lat czy roku. Jeżeli tu akurat,
a z tego co słyszałem sprawa dotyczy pozwolenia na eksport, więc
jeżeli wygasło w międzyczasie pozwolenie danej firmy, to po prostu ktoś, kto dystrybuuje takie dobra,
powinien zadbać o to, żeby prawnicy przygotowali taką sytuację i wystawiono na
przykład nowe bieżące zaświadczenie o przydatności do użycia. To jest błąd magazynu,
który wypuścił coś, co jest przeterminowane, bez tego rodzaju adnotacji, że na przykład aktualizowano
datę ważności i urzędowa pieczęć na tym powinna być.
A jeśli ja dostanę taką maseczkę, jakoś
do mnie trafi, to przestraszyć się, nie przestraszyć, odrzucić, poszukać innej?
Ja uważam, że utrata terminu ważności oznacza jednak ograniczenie
stosowania. Nie chciałbym tutaj absolutnie zachęcać nikogo do stosowania czegoś, co straciło datę ważności.
Ponieważ ja nie wiem. Być może tu chodzi o...
Właściwości materiału mogą się zmieniać, prawda, po tym czasie.
Otóż to. Materiał mógł zmienić właściwości i może
tam już nie jest to czyste mikrobiologicznie, bo na przykład opakowanie jest niehermetyczne. Także ja absolutnie takiej maseczki bez
dokumentu potwierdzającego jej sprawność bym nie chciał używać.