uczyć się hybrydowo, mierzą się z wieloma problemami natury psychologicznej. Często chodzą też do psychiatrów.
O tym też mówią lekarze, z którymi rozmawiałam. Pytanie czy macie jakiś pomysł na to, jak pomagać tym
dzieciom? Bo ich problemy są gigantyczne i one z pewnością będą się nawarstwiać.
Tego nie wiemy, jaka jest skala wzrostu tych problemów, bo nikt jeszcze kompleksowo tego nie zbadał - to jest po pierwsze. Wiem,
że nasilone są w niektórych mediach takie jak bardzo alarmistyczne informacje na ten temat. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że
nikt nie zlikwidował pomocy psychologicznej w szkołach w okresie pandemii. Nadal pedagodzy, psycholodzy
mogli kontaktować się z uczniami i powinni to robić, jeżeli zauważali jakieś sytuacje kryzysowe.
Mogli także spotykać się z nimi bezpośrednio twarzą w twarz przy zachowaniu tych podstawowych
warunków sanitarno-epidemicznych. Przypomnę także, że prawie cały ten czas funkcjonują poradnie
pedagogiczno-psychologiczne. Wydajemy w subwencji na pomoc psychologiczną, na poradnie
psychologiczno-pedagogiczne ponad półtora miliarda złotych. Ale oprócz tego rzeczywiście pojawiają się
sygnały, że być może taka dodatkowa pomoc będzie potrzebna, stąd pan minister Czarnek mówił, że wśród
kilku programów, które w tej chwili będziemy realizowali, jest także pomoc dodatkowej pomocy psychologicznej, polegający
na tym, że w pierwszej fazie ma być diagnoza tych najważniejszych dodatkowych problemów, które się pojawiają. Potem
szkolenia dla nauczycieli i chętnych rodziców, aby pokazać im, w jaki sposób można reagować
na sytuacje kryzysowe. I dodatkowo potem około 100 tysięcy godzin zajęć,
spotkań z tymi uczniami, którzy rzeczywiście potrzebują realnej pomocy.