programy
kategorie

Dylematy lekarzy. Jak wygląda sytuacja w szpitalach? Prof. Simon komentuje

Lekarze stają przed coraz poważniejszymi dylematami. Codziennie muszą decydować, kogo leczyć w pierwszej kolejności, kto się nadaje do leczenia domowego, a kto powinien trafić pod respirator. Czy dramat jednego pacjenta jest szansą dla drugiego? Jak wygląda sytuacja na pierwszej linii frontu? Na te pytania odpowiedział w programie WP "Newsroom" prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

01-04-2021
Tranksrypcja:Właśnie o to chciałem pytać, czy nie jest przypadkiem tak, ż...
rozwiń
szpital, ale nie jako ozdrowieniec.
U nas to jest, to jest graniczne pytanie, które pan daje. Jesteśmy na takich decyzji.
Ale wie pan, też nie mamy gdzie odsyłać na przykład starych ludzi, już dawno bez COVID-u
jako takiego, z konsekwencjami. Nikt ich nie chce przyjąć. Ani rodziny, ani żadnych
oddziałów nie ma gdzie ich mogę przekazać. Oni mi zalegają. To też jest problem. No i jak będzie miał pan takie, panie doktorze, jak będzie pan miał
takie dylematy?
To jak postępować? Ciągle mam, codziennie. One już są? Nie, staramy się gdzieś upchnąć. Z kolegami przesuwamy, zmieniamy
te sale - kombinacje różne robimy. Staramy się maksymalnie dużo ludzi wyleczyć. Naprawdę wszystkim nam
w całej Polsce, gorzej lepiej, ale wychodzi coraz lepiej to wszystko. No ale nie wszystkich da się uratować. Ale to znaczy, panie profesorze, że
sytuacja nie jest zła, tylko gorzej niż zła? Jest zła, jest bardzo zła, panie redaktorze. Bardzo
zła jest, tragicznie, w niektórych katastrofalna. U nas jest zła. Jak zawsze mówiłem, że jakoś damy radę, to
w tej chwili mówię "chyba damy radę". Ale
z najwyższym wysiłkiem. To jest na granicy bezpieczeństwa, co się dzieje. Panie profesorze, a za tydzień, a za dwa tygodnie?
Bo przecież ci zakażeni dzisiaj mogą
się pojawić w szpitalu dopiero za jakiś czas. A dzisiaj mamy rekord epidemii.
Ja nie wiem, ile dzisiaj mamy, ale niech pan popatrzy na zewnątrz. Jest cieplej, wychodzi słońce i ta grupa kontaktów -
bo oczywiście to jest wynik funkcjonowania naszego społeczeństwa. Jest ciepło i wirus, ten który się przenosi
drogą dotyku tych zakażonych powierzchni, będzie ginął na świetle słonecznym. Czyli ludzie też się rozparcelują, bo jest
cieplej jako takim. Do parku gdzieś i tak dalej. To zmniejsza ryzyko. Ale oczywiście jest jakiś poślizg.
0
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)