programy
kategorie

Galerie handlowe niczym outlety. "Już dawno pożegnaliśmy się z dodatnim wynikiem finansowym"

- Do końca nie wiemy, o jakie transakcje z kart kredytowych chodzi. Nie widziałem tych raportów - mówił w programie "Money. To się liczy" Artur Kazienko, prezes Kazar, komentując dane, które mają wskazywać, że ruch w galeriach handlowych po ponownym ich otwarciu wcale się nie zmniejszył. Według niego badanie jednego z ośrodków badawczych wskazuje, że ludzie nie mają ochoty spędzać czasu w centrach handlowych. – To zresztą widać gołym okiem – dodał. Powołał się też na wewnętrzną ankietę właścicieli sklepów w centrach handlowych, z której wynika, że spadek w Warszawie jest znacznie większy niż w innych częściach Polski.

Tranksrypcja:Mamy dane jednak bankowe, pochodzące z kart płatniczych, poc...
rozwiń
Które mówią, że w zasadzie ten ruch w centrach handlowych, jest bardzo podobny do tego co było przed pandemią. Ja tutaj mówię o danych PKO BP i Credit Agricole.
Które w zeszłym tygodniu wypuściły takie informacje. Trochę to jest sprzeczności z tym co pan mówi, że jednak tego ruchu w sklepach nie ma.
Wie pan, to jest tak, że my do końca nie wiemy o jakie transakcje z kart kredytowych chodzi.
Być może jest tak, że ludzie płacą kartami przecież za transakcje w internecie. Nie wiemy, ja nie mam takich danych i nie widziałem tych raportów.
Natomiast to co udało się rzeczywiście zbadać i zapytać ludzi, konsumentów, o ich zdanie na temat ochoty na spędzanie czasu w centrach handlowych w dzisiejszych czasach.
To mamy badania niezależnej pracowni Kantar, które pokazują, że jakby nie ma takiej wielkiej ochoty na powrót do centrów handlowych.
To jakby potwierdza z jednej strony to co się dzieje w galeriach handlowych i to co widać gołym okiem.
Nie trudno przecież przejść i sprawdzić, w czasie kiedy chodziło się w roku ubiegłym do centrów handlowych czy w styczniu, lutym i pójść teraz i zobaczyć jaka jest różnica.
To widać gołym okiem, nie trzeba badań. Dodatkowo my przeprowadziliśmy taką ankietę na potrzeby raczej wewnętrzne, wśród członku związku posiadających sklepy w centrach handlowych.
I mamy dane, twarde również, które pokazują, że spadek w Warszawie jest o 5, 7 punktów procentowych większy, niż w reszcie Polski.
Co pokazuje poziom mniej-więcej 60%, 65% spadków w stosunku do roku ubiegłego.
Sobota do soboty. Czyli mniej więcej to jest tak, że jak sklep sprzedawał za 100 tysięcy złotych w dany weekend, to teraz sprzedaje za 40 tysięcy złotych. To mniej-więcej takie jest rozłożenie.
Dokładnie. 35, 40 tysięcy złotych. A do tego jeszcze rozumiem jest tak, że jednak tam są wyprzedaże, więc ta marża jest mniejsza, więc zysk dla was też jest mniejszy.
To oczywiste. Trwają promocje nieustająco, zmienia się tylko nazwa promocji, natomiast upusty sięgają 50%, 60% w stosunku do cen pierwszych.
Więc to też pokazuje, że po to żeby uzyskać chociażby te 40 % przychodów roku 2019, trzeba się pozbyć 30%, 40% marży.
Więc to też pokazuje, że nie ma woli i chęci przychodzenia na zakupy do centrów handlowych. Jest z tym duży problem.
To jest dzisiaj tak, że w centrach handlowych są dzisiaj ceny outlet-owe? Pewnie można by tak powiedzieć.
Gdyby nie na przykład w naszym przypadku, gdyby nie to, że 50% w tym momencie 60%, to nowa kolekcja, która również jest w części na sale-u, to oczywiście zapraszam oglądających.
Jedyna okazja żeby kupić w Kazarze kolekcję bieżącą w niższych cenach. Może bez takich reklam proszę. Natomiast duża część oferty, to jest oferta outlet-owa.
To prawda. Czyli to jest tak, że firmy dramatycznie poszukują gotówki, więc muszą ją ściągnąć, więc schodzą z marży, schodzą z zysku, sprzedają tylko po to, żeby sprzedać ten towar który mają.
Tak panie redaktorze, to dzisiaj jest walka o cash flow, to nie jest walka o wynik finansowy, bo my się już dawno pożegnaliśmy z dodatnim wynikiem finansowym w tym roku.
Dbamy tylko i wyłącznie o to, żeby te przepływy finansowe zapewniły nam możliwość opłacania bieżących kosztów i oczywiście tych zaległych.
Których jest cała kolejka i tutaj pewnie warto by przejść do pomocy państwa na którą bardzo liczę. No właśnie o to chciałem spytać.
Bo jedną rękę wyciągacie rozumiem do tych kupujących, ale drugą rękę wyciągacie do tych którzy mogą wam pomóc, czyli do PFR-u, czy kolejnych traczy antykryzysowych.
Skorzystaliście już z tarczy PFR-u? Tak - skorzystaliśmy z tej części, która była dedykowana na wsparcie do wynagrodzeń i tutaj tak, to prawda.
To jest pomoc rzeczywiście bardzo przydatna. Natomiast ta pomoc to pomoc która miała zagwarantować i ograniczyć w dużym stopniu redukcje zatrudnienia.
I to dobrze, że ustawodawca i nasz rząd zauważył taką potrzebę, bo gdyby nie to, to rzeczywiście nie mielibyśmy innego wyjścia. Trzeba byłoby zdecydowanie ograniczać zatrudnienie.
Żeby wygospodarować jakieś środki, które pomagają w regulowaniu innych zobowiązań które są. To ile etatów udało się dzięki temu uratować?
Panie redaktorze, my zastanawialiśmy się na początku, w połowie marca, po ogłoszeniu stanu pandemii, jak to będzie wyglądało.
I zakładaliśmy, że będziemy musieli zdecydowanie ograniczyć mniej-więcej o 30% pracowników centrali Przemskiej i Warszawskiej i w ten sam sposób podejść do ograniczenia zatrudnienia w sklepach.
A udało się w takim wypadku ile zwolnić? Jeśli pan mówi, że plany były 30%, a ile ostatecznie wyszło?
Panie redaktorze, my jesteśmy w normalnym cyklu, tak jak zazwyczaj wtedy kiedy ludzie do pracy przychodzą, zostają, odchodzą.
Ten proces trwa nieustająco i są przyjęcia i są zwolnienia. Natomiast my mówimy o zwolnieniach grupowych.
Nie było zwolnień grupowych i ich w tym momencie nie planujemy, mając wsparcie z tarczy 1.0 tej dedykowanej wsparciu do wynagrodzeń dla pracowników.
A starczy PFR-u, czyli tych środków finansowych, tych pożyczek które będą mogły być umarzane. Chcecie korzystać czy nie?
Tak, zdecydowanie. Czekamy na złożenie wniosku, wypełniliśmy ankietę zaraz po ogłoszeniu tarczy finansowej. Natomiast nie ma notyfikacji Unii Europejskiej.
Wszyscy czekamy niecierpliwie na to aż. No bo jesteście tą największą firmą jak rozumiem. Tak? Powyżej 250 pracowników. tak. My jesteśmy w grupie firm dużych.
Kryterium jedyne jakie spełniamy, to kryterium zatrudnienia, a to jest powyżej 250 osób. Tak.
Na ile pieniędzy możecie ewentualnie tam liczyć? Wyliczaliście? Szacowaliście?
Panie redaktorze, tak. Trwają wyliczenia. Zaangażowaliśmy podmiot który przygotowuje razem z nami ten wniosek do PFR-u.
I w naszym przypadku ta dziura finansowa wyniesie między 26, a 36 milionów złotych.
To jest mniej więcej tyle ile brakuje z uwagi na zamknięcie, plus dzisiaj braki w przychodach, to jest te 60% mnie więcej.
Pytanie jak długo to będzie trwało, bo mam taką obawę, że ta kwota może ciągle rosnąć, jeżeli nie uzyskamy takiego równoległego porozumienia z wynajmującymi.
Które da nam możliwość ograniczenia kosztów związanych z czynszami i dopasuje te koszty do przychodów jakie generujemy.
Bo w przeciwnym razie, jeżeli tego się zrobić nie da, to będziemy mieli ciągle powiększającą się dziurę i coraz większą, że tak powiem w cudzysłowie szansę na, no niestety upadłość, zamknięcie biznesu - trudno powiedzieć.
262 reakcje
46
215
1
Podziel się
Komentarze (1)
18-05-2020
andigo
Optycznie, ilość ludzi w galeriach nie jest odzwierciedleniem tego że są mniejsze dochody. 50% a nawet więcej klientów ,nazwijmy ich klientam ,są po prostu tymi co...Czytaj całość
zobacz więcej komentarzy (1)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(1)
andigo
4 lata temu
Optycznie, ilość ludzi w galeriach nie jest odzwierciedleniem tego że są mniejsze dochody. 50% a nawet więcej klientów ,nazwijmy ich klientam ,są po prostu tymi co łażą,odpoczywają,pójdą na loda czy jakąś kanapkę a nie są klientami sklepów. W ten sposób nie można podchodzić do sprawy. Panie przedsiębiorco,chcesz negocjować na nowych zasadach a właściciel galerii też nie miał dochodów w zwiazku z zamknieciem.
Najnowsze komentarze (1)
andigo
4 lata temu
Optycznie, ilość ludzi w galeriach nie jest odzwierciedleniem tego że są mniejsze dochody. 50% a nawet więcej klientów ,nazwijmy ich klientam ,są po prostu tymi co łażą,odpoczywają,pójdą na loda czy jakąś kanapkę a nie są klientami sklepów. W ten sposób nie można podchodzić do sprawy. Panie przedsiębiorco,chcesz negocjować na nowych zasadach a właściciel galerii też nie miał dochodów w zwiazku z zamknieciem.