To było symboliczne, to było nieeleganckie ze strony młodych ludzi - jakby pan to skomentował?
W tej migawce dwie sprawy. To znaczy, to była sytuacja absolutnie nieprzewidywalna. Wychodzi dwóch młodych ludzi, którzy po prostu atakują i kandydatkę, i Platformę.
Mają swoje racje. I zwracam uwagę na zachowanie pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Znaczy pierwszym jej odruchem było podejść i porozmawiać.
Nie uciec. Nie wysłać ochroniarzy, jakby się działo zapewne na konwencji Andrzeja Dudy. SOP nikogo tu nie chronił. Nie było agencji z bykami, która pilnowała dostępu.
Nie - natychmiast wstała i do nich podeszła. Chciała się z nimi porozumieć. I druga sprawa w tej kwestii.
W kulturze, w której żyjemy, nie podanie ręki jest w gruncie rzeczy traktowane jako szczyt nietaktu wobec drugiej osoby. I rodzaj demonstracyjnego poniżenia.
Ci młodzi ludzie niezależnie od racji, jakie reprezentowali, tak prawdę mówiąc, podzielam. Bo klimat jest problemem nas wszystkich. I zresztą na tej konwencji było całe temu wystąpienie poświęcone.
Nie mówiąc o tym, że kandydatka zapowiedziała powołanie specjalnego komitetu przy prezydencie. Dotyczącego właśnie klimatu.
Nie podanie ręki w tej sytuacji było po prostu złamaniem takiego podstawowego kodu relacji międzyludzkich i co tu dużo mówić kultury. Żałuję, że akurat nie starczyło tego refleksu może tych młodych ludzi.