chwalić - 8,6% według Eurostatu. Jesteśmy liderem, jeśli chodzi o wzrost cen. Chyba zaczyna
to być problem, tym bardziej, że trudno te ceny zbijać przy zerowych stopach procentowych.
Zasadniczo
skomentowanie inflacji zostawiamy Narodowemu Banku Polskiemu. Natomiast ja
dostrzegam, że to jest jakiś szerszy problem społeczny i rzeczywiście jest tak, że wielu obywateli
dotyczy wzrost cen. Powiedzmy tak, po pierwsze miejmy świadomość, że inflacja,
ta mierzona czy przez Eurostat, czy przez GUS, ona dotyczy całego koszyka dóbr.
I warto podkreślić to, że w obszarze inflacji, mierzonej tutaj przez
GUS, my jesteśmy blisko celu inflacyjnego wyznaczonego przez NBP. No tak, ale panie Łukaszu,
ja muszę o to dopytać. Jednak to jest tak, że ta metodologia unijna
jest zbieżna dla wszystkich krajów. W Grecji mamy deflacje -2,4%, co też nie jest pożądanym
procesem. No ale w Polsce mamy zupełną skrajność 3,60%. To jest dużo
więcej niż wynosi nawet średnia, która jest na poziomie około 1%. No chyba zaczynamy mieć gdzieś ten problem z inflacją
po prostu.
Ja bym zadał
panu redaktorowi takie przewrotne pytanie: lepiej mieć tak silnie rosnącą gospodarkę
jak w Polsce i inflację na poziomie 2,5% czy 3,6% jak
mówi Eurostat, czy mieć deflacje i tak
poturbowaną gospodarkę, taki duży ubytek w produkcie krajowym brutto jaki miała Grecja?
Wydaje mi się, że chyba to my jesteśmy na wygranej pozycji i ta inflacja działa na naszą korzyść. I ta inflacja tak naprawdę
na takim poziomie ani nie zagraża
jakiemuś wymknięciu nam się spod kontroli, a z drugiej strony ułatwia nam wychodzenie z
pandemii. Mówię tutaj o całej gospodarce. Te lekko rosnące ceny sprzyjają nam, całej gospodarce właśnie w wychodzeniu z pandemii.
Zgadzam
się w stu procentach, że rzeczywiście lepiej mieć wysoką inflację i wysoki wzrost gospodarczy. Ale z drugiej
strony to nie mamy dzisiaj żadnego mechanizmu, przed którym moglibyśmy tą inflację w jakikolwiek sposób hamować.
Bo mamy zerowe stopy procentowe. No to chyba jest jakiś
problem.
No jeżeli są zerowe stopy procentowe, jeżeli byśmy chcieli zahamować inflację, wystarczy je podnieść.
No tak, teoretycznie
tak, tylko z drugiej strony będziemy wtedy dobijali tą gospodarkę. No więc tu się pojawia chyba jakiś problem.
To jest taki trade-off, oczywiście, że to jest problematyczne, ale mówię: moim zdaniem lepiej mieć lekko wyższą inflację,
powyżej średniej unijnej, ale dużo szybszy wzrost gospodarczy i dużo niższe stopy procentowe, które stymulują
gospodarkę, które pomagają w oddłużaniach, które pomagają i firmom zadłużonym, ale też gospodarstwom
domowym. Moim zdaniem to jest dobra ścieżka, jaką teraz kroczymy.