Porozumienie Jarosława Gowina wspólnie z opozycją, z Platformą, z Koalicją Obywatelską, z PSL-em, z Hołownią?
Ja, panie redaktorze, chciałabym, żeby kiedyś nastąpił moment, w którym Porozumienie wystartuje jako samodzielna partia i na
tym nam bardzo zależy, bo każdemu politykowi, który jest w danej partii, powinno zależeć na tym...
Ja wiem, że każda partia ze Zjednoczonej
Prawicy szykuje się na te samodzielne wybory, ale pytałem o pozycję. Czy wyobraża sobie pani współpracę z opozycją?
Panie redaktorze, naprawdę
możemy wróżyć i spekulować i tworzyć różne możliwości
na przyszłość i różne drogi. Ja oczywiście w życiu, stając się politykiem, jeszcze
2 lata temu nie sądziłam, że będę w tym miejscu. Także nigdy nie mów nigdy, to jest, myślę, dewiza, którą
każdy powinien się kierować. A co będzie, jeżeli chodzi o kwestie wyborcze - ja uważam, że stanowimy ogromną
wartość jako cały zespół Zjednoczonej Prawicy i Porozumienie, które jest bliżej centrum, jest centro-prawicą,
z Solidarną Polską, która jest z drugiej strony, czyli z prawej
strony. Także i z naszym największym żaglowcem jakim jest Prawo i Sprawiedliwość. To jest ta część
sceny politycznej, na której ja się widzę. Na pewno nie widzę się w jakiejkolwiek koligacji
z lewicą. Także absolutnie nie.
A czy pan sobie wyobraża start, wspólny start
w wyborach Jarosława Gowina i
jego współpracowników wspólnie na listach z opozycją?
Wyobrażam sobie i to nie od dziś, ja
nawet taką propozycję dostałem wiosną. Konkretny
okręg, wykonane miejsce na liście wspólnej z PSL-em.
Proponował panu
to Jarosław Gowin czy proponowało to panu Polskie Stronnictwo Ludowe?
Jarosław Gowin, tu mówię prawdę, więc mogę o tym mówić z cała pewnością.
Czyli wiosną 2020 roku Jarosław
Gowin miał plan, żeby wystartować razem z partią Władysława Kosiniaka-Kamysza w kolejnych wyborach...
Tylko w sytuacji, jeżeli doszłoby do wcześniejszych wyborów parlamentarnych, bo wtedy ten scenariusz był brany pod uwagę. Ale ja już mówiłem o tym
wielokrotnie, nie mam wątpliwości z rozmów, które toczyłem wówczas, z rozmów, które później toczyłem również z politykami opozycji,
ale też z różnych rozmów o charakterze bardziej prywatnym, których wolałbym nie przytaczać ze względu na taką kulturę
prowadzenia dialogu z różnymi osobami. Ja nie mam żadnych wątpliwości, że na wiosnę akurat Jarosław Gowin
był w pewnym momencie absolutnie przekonany do tego, żeby zostać Marszałkiem Sejmu, później
może i premierem technicznym i żeby tworzyć rząd techniczny z opozycją.
Ale Jarosław Gowin szacował, że wybory,
przyspieszone wybory parlamentarne mogą odbyć się w 2020 roku, w 2021 czy jak miało to wyglądać, panie pośle?
Wydawało się, że w 2020 one nie będą możliwe do przeprowadzenia właśnie ze względu na pandemię, chociaż proszę też pamiętać, że
wówczas nikt nie doceniał skali zagrożenia, jakim jest COVID, pod kątem politycznym, bo i opozycja, i planem
B, poza tym przesunięciem Konstytucji i wyborami w 2022 roku, planem B dla Jarosława Gowina, wielokrotnie
to było umówione, również był krótkotrwały stan nadzwyczajny, który pozwoliłby przesunąć konstytucyjnie terminy
tak, aby wybory odbyły się na jesień 2020 roku. Więc biorąc pod
uwagę, że zakładano wówczas, że jesienią do tych wyborów mogłoby dojść, to wyobrażam sobie, że mogły być one połączone z wyborami
parlamentarnymi.
Panie pośle, skoro Jarosław Gowin szukał współpracy z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, szukał
możliwości wspólnego startu w wyborach, to już wtedy wiosną 2020 roku był przekonany,
że zostanie wyrzucony z koalicji Zjednoczonej Prawicy przez Jarosława Kaczyńskiego, za ten bunt przeciwko wyborom
prezydenckim?
Nie. Znaczy te wiosenne wydarzenia miały kilka odsłon i o ile na początku ten sprzeciw
wobec wyborów w maju był podyktowany szczerą troską o to, czy
można uczciwie i bezpiecznie przede wszystkim wybory przeprowadzić w maju w kontekście zagrożenia koronawirusem i tutaj, z
tego co wiem, swoje trzy grosze na początku tego wszystkiego wrzucił minister Szumowski, który później ze względów chyba politycznych, jakiegoś
leku politycznego się z tego wycofał i zostawił Jarosława Gowina samego na tym froncie.
Natomiast później to ewoluowało, w pewnym momencie to ewolucja doprowadziła nas do sytuacji, w której Jarosław Gowin już chciał realizować plany polityczne,
będąc pewnie też nieco rozczarowany zachowaniem swoich współpracowników w ramach
rządu Rzeczypospolitej i był absolutnie zdeterminowany do tego, żeby doprowadzić w Polsce do zmiany większości rządowej
i powołania rządu technicznego, i docelowo wcześniejszych wyborów wtedy, kiedy one mogłyby się odbyć.
A prawdą jest, panie pośle, że było takie spotkanie kilka
miesięcy temu, kiedy Jarosław Gowin do swoich współpracowników powiedział, zarzucił im wystarczający brak odwagi, bo
gdyby byli odważni, to on by był premierem, a państwo, jego współpracownicy, bylibyście ministrami.
Wie pan, to jest o tyle trudno o tym mówić, bo to jest absolutna prawda. Ja byłem jednym z bardzo nielicznych, który to słuchał i akurat do mnie były
te słowa skierowane. Natomiast w wyniku różnego rodzaju działań, jakimś cudem relacja
z tego spotkania, co nie powinno moim zdaniem mieć miejsca, trafiła do dziennikarzy. Ale jeżeli już trafiła i zapytała mnie o to kilka
dni temu redaktor Dominika Wielowieyska, dzisiaj pan o to pyta, to pozostaje mi potwierdzić, bo to jest prawda. Do mnie były skierowane te słowa, że
gdyby mi nie brakło odwagi, chociaż ja uważam, że właśnie odwagi mi wówczas nie brakło, było wręcz przeciwnie, to
ja byłbym ministrem, Jarosław
Gowin byłby premierem, a na korytarzu [...]