W swoim domu na przedmieściach Sydney, pewna Australijka stworzyła tymczasowy dom dla koali, które straciły swoje siedlisko przez proces urbanizacji. Przygarnięte zwierzęta były w złym stanie, schwytano je, by pomóc im powrócić do zdrowia. W ostatnim czasie ponad 35 tys. tych torbaczy, czyli ok. 10 proc. zginęło lub przesiedlonych. Zagrażają im nie tylko pożary, ale wycinka drzew pod niekontrolowaną zabudowę obszarów podmiejskich. To nie jedyny problem australijskich torbaczy. Koale muszą się zmagać ze zmianami klimatu, suszami, a także wszechobecną wśród gatunku infekcją bakteryjną - chlamydią. Trwają dyskusje między rządem, rolnikami i ekologami dot. ochrony gatunku a zarządzaniem własnymi ziemiami. Ekolodzy alarmują, że koale mogą nawet wyginąć w ciągu najbliższych 30 lat.